Nauczycielskie pensje w czasie pandemii – wiele spraw trafi do sądu
Pod koniec roku szkolnego pokrzywdzeni finansowo pedagodzy chcą się rozliczyć z przełożonymi z zaniżonych pensji. Według wyliczeń ZNP może to dotyczyć ponad 62 proc. nauczycieli. Związkowcy przygotowali wzory pozwów w tej sprawie. Z kolei samorządowcy przekonują, że trudno płacić za pracę, która nie została wykonana.
Kłopotliwe prawo
Zgodnie z par. 7 ust. 1 Rozporządzenia MEN z 20 marca 2020 r. w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 493 ze zm.) zajęcia realizowane z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość nauczyciel realizuje w ramach obowiązującego go wcześniej, tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych. Z kolei ust. 2 stanowi, że dyrektor placówki ustala zasady zaliczania do wymiaru godzin poszczególnych zajęć realizowanych z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość lub innego sposobu kształcenia.
Różne interpretacje przepisów
Na początku pandemii pojawiały się odmienne stanowiska nadzorujących oświatę. Przekonywano, że w pierwszych tygodniach zamknięcia nie było potrzeby wypłacania dodatku stażowego, godzin ponadwymiarowych czy też za trudne warunki pracy. Teraz nauczyciele będą dochodzić swoich praw w sądzie. Tymczasem resort edukacji zapewnia, że pracuje nad rozwiązaniami, jakie ewentualnie mogłyby obowiązywać po wakacjach, i które nie generowałyby do tego rodzaju niejasności.
Źródło: gazetaprawna.pl