Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

Jak rozmawiać z dzieckiem o masturbacji? Opracował: Paweł Jankowski, absolwent psychologii (UAM w Poznaniu), kontynuował edukację na studiach podyplomowych (z seksuologii oraz psychologii transportu). Pracował w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, fundacji wspierającej osoby wykluczone oraz jako psycholog w Warsztacie Terapii Zajęciowej Powszechnie masturbację kojarzymy z zachowaniem seksualnym ukierunkowanym na czerpanie przyjemności z dotykania swoich miejsc intymnych. Stereotypowo przypisana jest głównie młodzieży (zwłaszcza chłopcom) wchodzącej w okres dorastania. Ale również samotnym dorosłym, którzy z uwagi na brak partnera lub partnerki są niejako zmuszeni do czerpania przyjemności seksualnej z autoerotyzmu. Tyle że jak to ze stereotypami bywa, jest to duże uproszczenie. Co więcej, z masturbacji korzystają małe dzieci w przedziale wieku od dwóch do pięciu lat i jest to jak najbardziej normatywne (choć dziecięca masturbacja ma zupełnie inny charakter niż ta praktykowana przez adolescentów). Dodatkowo sprawa komplikuje się, gdy dodamy, że masturbacja może być zarówno zdrowa (rozwojowa), jak i nienormatywna. Tropem Freuda Zygmunt Freud wyróżnił kilka konkretnych faz rozwoju psychoseksualnego człowieka. Wiedeński psychiatra twierdził, że w okresie mniej więcej od drugiego do trzeciego roku życia następuje tzw. faza analna. To czas, kiedy dziecko uczy się treningu czystości, czyli umiejętności kontrolowania procesu wypróżniania. Właśnie te czynności – związane z wypróżnianiem – są głównym źródłem przyjemności. Po fazie analnej przypada tzw. faza falliczna. Dziecko, mające wówczas ok. czterech–pięciu lat, zaczyna czerpać dużą przyjemność z szeroko pojętego eksplorowania narządów płciowych. Na podstawie freudowskiej klasyfikacji możemy zatem powiedzieć, że w okresie przypadającym na drugi–piąty rok życia, mały człowiek bardzo wyraźnie sprawdza swoje ciało i stara się czerpać z tego poznawania przyjemność. Warto podkreślić, że dziecko dwuletnie – zatem jeszcze przed wejściem w fazę falliczną – może dotykać swoich okolic intymnych, czerpać z tego przyjemność, niekiedy także obnażać się w towarzystwie innych osób (także dorosłych). Wszystkie wspomniane aktywności są jak najbardziej naturalne dla tego etapu rozwojowego. Gdzie kończy się norma, a powinna się zacząć interwencja? Na przykład wtedy, gdy dochodzi do wyraźnego przekroczenia granicy na linii ja–inni. Sytuacja taka może zdarzyć się wtedy, gdy dziecko podchodzi do osoby dorosłej i zaczyna oplatać nogę tej osoby w taki sposób, by doprowadzić do ocierania się o nią kroczem. Wykroczeniem poza normę są także takie zachowania, które mogą prowadzić do uszkodzenia narządów płciowych – np. gdy dziecko używa do stymulacji genitaliów ostrych przedmiotów, które mogą doprowadzić do skaleczenia. Jak w takim przypadku powinniśmy reagować? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba uzmysłowić sobie, że naturalnym stanem dziecka jest niewiedza. Zwłaszcza, gdy dziecko to wychowuje się w środowisku mało stymulującym intelektualnie. Co za tym idzie, dziecko może nie być świadome tego, że przekracza granice, gdy ociera się o nogę osoby dorosłej. Tak samo może nie być świadome, że stosowanie niektórych przedmiotów niesie za sobą ryzyko uszkodzenia narządów płciowych. Ważne zatem, aby komunikaty, których intencją jest skorygowanie wspomnianych zachowań, budowane były w poczuciu życzliwości. Dziecko nie powinno otrzymywać od rodzica czy opiekuna komunikatu, który w swojej formie i treści budowałby w nim poczucie winy. Jeśli dziecko zaczyna się dotykać w okolicach intymnych przy innych ludziach, można mu delikatnie, zrozumiałym językiem zakomunikować, że w miejscu publicznym nie powinno tego robić, bo dotykać swoich miejsc intymnych można… w miejscach intymnych. Tam, gdzie zachowana jest prywatność. Można – a nawet trzeba – wskazać możliwe skutki stymulowania miejsc intymnych niebezpiecznymi przedmiotami. Rodzicielska edukacja seksualna Jak wspomniano wcześniej, dziecięca masturbacja może być – i zwykle jest – jak najbardziej normatywnym zachowaniem. To, czy masturbacja odbiega od normy, powinno zostać stwierdzone przez wykwalifikowanego seksuologa po wzięciu pod uwagę wielu informacji i niuansów. Może być tak, że pozornie rozwojowa masturbacja jest praktykowana nie w celu uzyskania przyjemności przez dziecko, lecz jako narzędzia rozładowania emocjonalnego napięcia (analogicznie jak w przypadku obgryzania paznokci). Wówczas czynności autoerotyczne są objawem głębszego problemu, a dziecko wymaga pomocy psychologicznej. Warto jednak mieć na uwadze, że autoerotyzm u dzieci to nie tylko przyjemność, ale także narzędzie do poznawania własnego ciała, zdobywania wiedzy na temat płciowości, różnic anatomicznych między chłopcami a dziewczynkami. Rodzic czy opiekun powinien być dla dziecka odpowiednio rozumianym przewodnikiem po świecie cielesności i bynajmniej nie oznacza to „seksualizacji” dzieci (pojęcia, skądinąd, zwykle błędnie używanego w pospolitym obiegu). Jak taką wiedzę przekazywać? Przede wszystkim językiem dostosowanym do poznawczych i emocjonalnych możliwości dziecka. I z pominięciem niepotrzebnych szczegółów. Dzieci warto edukować we wspomnianym zakresie choćby po to, by potrafiły się lepiej bronić przed nadużyciami seksualnymi i przed pornografią. Dziecko, które wie od swojego rodzica, czym jest intymność i jak powinna wyglądać, będzie wiedziało również o tym, że jego okolice intymne to okolice, których nikt bez jego zgody nie ma prawa dotykać. Dziecko, któremu osoby najbliższe opowiedzą, czym jest i jak powinien wyglądać zdrowy seks kochających się ludzi, będzie bardziej odporne na pornografię (a ta przecież ta często używa brutalnych i dehumanizujących obrazów). Ważne! Dziecko, z którym rodzice potrafią rozmawiać o intymności, otrzymuje wyraźny sygnał: „Możesz przy mnie czuć się bezpiecznie, ja zawsze ciebie wysłucham”. Tego typu komunikaty to podstawa zarówno poczucia więzi, jak i bezpieczeństwa.