Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

„Wojna jest niefajna” Bajka terapeutyczna dla uczniów klas I–III W klasie było dziś jakoś dziwnie. A właściwie nawet nie tyle dziwnie, ile po prostu nie tak jak zawsze. A zupełnie cicho zrobiło się, gdy do klasy wszedł Masza, chłopiec z Ukrainy. Niektóre dzieciaki nie wiedziały zupełnie, o co chodzi. Nauczycielka zapytała Maszę: – Jak się czujesz? Wiesz, co się wydarzyło? – Tak, wiem, rodzice mi powiedzieli. Przyjadą do nas kuzyni i ciocia. No i babcia też. Wujek i dziadek zostają – powiedział chłopiec. – Jest ci z tym trudno? Co czujesz? – nauczycielka zaprowadziła Maszę na korytarz, a dzieciom w klasie powiedziała, żeby były spokojne. Wróciła do chłopca i zapytała, czy chce, żeby go przytulić. – Nie, mama mnie przytuliła i mogłem spać u rodziców – odpowiedział Masza. – Tylko niech pani nie mówi o tym w klasie. – Dobrze. Czy potrzebujesz czegoś ode mnie lub od dzieci w klasie? Co by ci pomogło? – dopytywała nauczycielka. – Nie, chyba nie. Tylko ja mogę dzisiaj mniej się śmiać. I chyba nie chce mi się bawić. I może nie chce mi się też dziś uczyć. – Rozumiem. Zobaczymy, jak z tym uczeniem. Na pewno nie będę cię dzisiaj wypytywać i wyrywać do zabawy – nauczycielka otworzyła drzwi i wrócili do klasy. Masza usiadł na swoim miejscu. Inne dzieci były cicho, a niektóre rozglądały się, nie wiedząc, co się dzieje. – Wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę – powiedziała nauczycielka, gdy dzieci już siedziały w ławkach. – Dla nas wszystkich jest to trudna wiadomość, najtrudniej jest jednak mieszkańcom i obywatelom Ukrainy. Obawiają się o zdrowie i życie swoich bliskich, chcą ich ściągnąć tu, do Polski, lub w jakikolwiek inny sposób zadbać o ich bezpieczeństwo – pani mówiła o tym spokojnie i pewnie. – Czy rozmawialiście ze swoimi rodzicami o tym, co się dzieje? – Mój tata wczoraj mówił ciągle „No nie wierzę, nie wierzę, dwudziesty pierwszy wiek” – powiedziała Wiki. – A moi nic nie mówili. Było dziwnie, bo za każdym razem, jak wchodziłam do ich pokoju, to wyłączali telewizor. Ja nawet nie wiedziałam – odezwała się Maja. – To może zróbmy tak: na początek sprawdzimy, czy macie jakieś pytania, i porozmawiamy o wybuchu wojny, zanim przejdziemy do matematyki. – Ja nie chcę o tym słuchać. – Wiki siedziała z założonymi rękami. – Dlaczego? – spokojnie zapytała nauczycielka. – Bo wojna jest niefajna – odpowiedziała uczennica. – No pewnie. A skąd wiecie, że wojna nie jest fajna? – To pytanie nauczycielka skierowała do całej klasy. – No bo dorośli mówią „O Boże! Wybuchła wojna”, „Tylko nie kolejna wojna” i takie tam – powiedział Michał. – Jasne. Jak słyszymy takie słowa, nic dziwnego, że nie chcemy wojny i możemy nie chcieć o niej słuchać. Co jeszcze? – Na wojnie zabija się ludzi – powiedziała Maja i rozejrzała się po kolegach i koleżankach. – Tak – potwierdziła słowa dziewczynki pani. – Na wojnie giną ludzie, po obu stronach. Czasami nie tylko żołnierze, czasami giną cywile. Wiecie, kto to cywile? – To normalni ludzie, nie żołnierze. Tacy, co nie walczą, tylko sobie żyją – powiedziała Maja. – Tak. Bardzo często takie osoby chcą szybko uciec z kraju albo chowają się. W tej chwili na Ukrainie zamykają już fabryki, sklepy i ludzie albo uciekają, albo zostają w swoich domach, mogą też zgłosić się na przeszkolenie i idą walczyć. Ważne, byśmy byli wsparciem dla tych, którzy potrzebują pomocy – podsumowała nauczycielka. – Jak myślicie, co możemy zrobić? – Możemy im oddać swoje pokoje i spać u młodszego brata. Mama mówiła też, że kupimy śpiwory i oddamy stare ciepłe ubrania – powiedział Michał. – Tak! Dokładnie, możemy zrobić to, co się da, by innym było lepiej. Na przykład teraz kierowcy jadą do granicy, aby zabrać stamtąd ludzi. Niektórzy ogłaszają zbiórkę pieniędzy, by przekazać je organizacjom zajmującym się wsparciem. Możemy też przygotować nasze pokoje, aby zamieszkały tam rodziny i dzieci, które uciekły. – Albo już nie mają domów, bo im zburzono – dodała Maja. – Faktycznie, Maju, może tak być, że ktoś stracił swój dom, rzeczy, miejsce pracy. Są organizacje, które zajmują się szukaniem dla tych osób zajęć, aby mogły zarabiać i się utrzymać. Czasami jest tak, że osoby wychodzą z domu w tym, co mają na sobie. Czego wtedy mogą potrzebować? – Wszystkiego! Ubrań, lekarstw, jedzenia, kocyka, szklanki… – Obiadu, drożdżówek, szalika, ciastek... – dzieci wyliczały i wyliczały. – Puzzli, zabawek, ramki ze zdjęciem babci i psa swojego. Czy oni biorą ze sobą zwierzęta? – Tak, pewnie, jeśli to możliwe – odpowiedziała nauczycielka. – Teraz zastanowimy się, co my możemy zrobić jako szkoła, wy jako uczennice i uczniowie, sami i z waszymi rodzinami. Jakieś pomysły? Pomysłów było mnóstwo. Rozmawiali o tym, jak można się dowiedzieć, kto i czego potrzebuje. Zastanawiali się też nad tym, gdzie przekazać to, co zbiorą – jedzenie, zabawki i ubrania. Tego dnia niewiele się uczyli, ale tak naprawdę dostali piękną lekcję tego, jak pomagać i jak ważne jest, by zadbać o innych, którzy są w bardzo ciężkiej sytuacji. Opracowała: Katarzyna Dworaczyk, trenerka, mediatorka, mediatorka wewnętrzna, prowadzi sesje indywidualne metodą Systemu Wewnętrznej Rodziny. Z elementów poznanych metod i podejść terapeutycznych oraz Porozumienia bez Przemocy stworzyła model towarzyszenia w rozwiązywaniu konfliktów SNO