Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Wybór szkolnego e-dziennika
Opracowała: Małgorzata Szcześniak, absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim oraz edytorstwa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a także laboratorium reportażu na UW i marketingu internetowego na Akademii Leona Koźmińskiego. Obecnie studiuje oligofrenopedagogikę. Wydała książki: Sukces w rozmiarze XXL, Życie jest fajne, 7 grzechów przeciwko seksualności. Od kilku lat uczy języka polskiego
Wybór elektrodziennika to zadanie dyrektora placówki. Dostępne na rynku e-dzienniki to Mobidziennik, Vulcan, iDziennik lub Librus. Każdy z nich stanowi narzędzie komunikacji pomiędzy szkołą a rodzicami uczniów.
Papierowe dzienniki odchodzą już dziś do lamusa. Rodzice za pośrednictwem e-dzienników mają dostęp do ocen, planu lekcji czy informacji o nieobecności nauczyciela. Takie rozwiązanie ma mnóstwo zalet, ale nie jest też pozbawione wad. – To ja załatwiam za mojego syna wszystkie sprawy – mówi Magda, mama 12-letniego Kuby z Wałbrzycha. – Tak było też z moim starszym dzieckiem. To ja piszę do nauczycieli, czy dziecko może poprawiać sprawdzian lub uzupełnić zadanie. Kogo w ten sposób wychowam? – zastanawia się dalej pani Magda. – Niesamodzielnego, zależnego od rodziców młodego chłopaka? Za moich czasów załatwialiśmy w szkole wszystko sami. Teraz to się zmieniło – dodaje z żalem. – Dokładnie. Obecnie chłopcy płaczą na lekcji w ósmej klasie z tego powodu, że dostali minusa – mówi Mariusz, nauczyciel matematyki z Warszawy. – To efekt wyręczania dzieci we wszystkim i nadopiekuńczego wychowania – podsumowuje.
Nadchodzi era e-dzienników
Dyrektorzy szkół mają wybór. W praktyce nie polega on jednak na alternatywie papierowy (te odchodzą do lamusa, chociaż prawo nie zabrania ich używać) czy elektroniczny dziennik lekcyjny, ale na tym, jaki dziennik elektroniczny wybrać. Mają one bardzo podobne funkcje – korzystający z nich rodzic może się zalogować i zobaczyć, czy uczeń otrzymał jakiś stopień. Wszystkie oceny są opisane, od razu wiadomo, czy dotyczą kartkówki, aktywności na lekcji, czy sprawdzianu. Nauczyciel ma możliwość opatrzenia ich dodatkowym komentarzem. W młodszych klasach pedagog może się posłużyć oceną opisową. Rodzic ma też wgląd do planu lekcji, lekcji zrealizowanych, odwołanych, zmian w planie, zadań domowych, informacji o sprawdzianach, zaplanowanych wycieczkach, wyjściach do kina czy teatru. Co ciekawe, np. Vulcan daje także możliwość sprawdzenia, jak uczeń wypada na tle klasy (można w nim znaleźć informację, ile stopni danego typu dzieci otrzymały). – Nie muszę już pytać mojego syna, jaką ocenę dostały inne dzieci. Dzięki tej funkcjonalności wiem, jaki poziom osiągnęła klasa z danego zagadnienia i mam poczucie kontroli nad moim dzieckiem. Wiem także, czy uczy się słabo, średnio, czy bardzo dobrze – mówi Marta, mama 10-letniego Łukasza z Krakowa.
Komunikacja step by step
Każdy dziennik elektroniczny umożliwia sprawną, natychmiastową komunikację między nauczycielem a rodzicem. Wielu pedagogów ogranicza się już tylko do tej formy przekazywania informacji. Ma to swoje bardzo proste uzasadnienie – wszystkie omawiane sprawy zostają w pamięci dziennika elektronicznego i są doskonałym narzędziem chroniącym nauczyciela i rodzica. Nauczyciel ma możliwość udowodnienia wszelkich swoich działań, a rodzic ma szansę wnikliwego przeanalizowania sytuacji dziecka. Co więcej, nauczyciel widzi w programie, czy jego wiadomości zostały odczytane i dzięki temu zyskuje informację, na ile rodzic jest wydolny wychowawczo i zaangażowany w szkolne sprawy swojego dziecka. A co, jeśli rodzic nie posiada dostępu do dziennika elektronicznego? W okresie przed pandemią można było zaprosić go do szkoły i użyczyć mu stanowiska pracy. Obecnie pozostaje komunikacja telefoniczna, ewentualnie wysłanie listu poleconego. Jeżeli w przypadku problemów rodzic nadal unika kontaktu, pozostają już bardziej rygorystyczne ścieżki komunikacji sądowej.
E-dzienniki w czasie trwania pandemii
Podczas pandemii dzienniki elektroniczne, podobnie jak aplikacje do prowadzenia lekcji, bywają przeciążone. Zarówno uczniom, jak i rodzicom oraz pracownikom szkoły nie udawało się logować. Bywało, że uczniowie nie mieli dostępu do zadawanych prac domowych. Naprzeciw oczekiwaniom wyszedł np. Vulcan, który bezpłatnie udostępnił dziennik elektroniczny UONET+ każdej szkole i przedszkolu, które chciały wykorzystać go do komunikacji kryzysowej z rodzicami, uczniami i nauczycielami oraz do prowadzenia zdalnej edukacji – prewencyjnie oraz w przypadku wprowadzenia kwarantanny ucznia czy szkoły (źródło: vulcan.edu.pl). Podobnie Librus udostępnił swoją stronę bezpłatnie dla tych szkół, które uznały, że mógł im on pomóc w zaistniałej kryzysowej sytuacji. Każda placówka, która wyraziła taką chęć, otrzymała bezpłatną licencję (ważną do końca maja 2020 r.) na specjalnie przygotowany wariant rozwiązania LIBRUS Synergia. Wariant ten umożliwiał m.in. szybką komunikację z uczniami i rodzicami poprzez system wewnętrznych wiadomości, publikowanie ogłoszeń, komunikatów o odwołaniu lekcji czy dodatkowych informacji dotyczących np. walki z epidemią. Istotny był tutaj czas uruchomienia systemu – nastąpił on w ciągu dwóch dni roboczych (źródło: portal.librus.pl).
Ważne!
Każda ocena w dzienniku elektronicznym ma swoją kategorię i wagę, i to niezależnie od lockdownu. Na koniec semestru czy na koniec roku program oblicza średnią, ale – uwaga – wewnątrzszkolnym regulaminem można uregulować, czy jest to dobra strategia wystawiania ocen końcowych. Być może warto pozostawić więcej do decyzji nauczyciela, który oceni ogólne zaangażowanie ucznia w przedmiot i jego postawę.