Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

Popełnianie błędów – jak oswoić z tym dzieci? Opracowała: Marta Skrzypczak-Wojtanek, terapeuta pedagogiczny, polonistka, terapeuta ręki, przewodnicząca oddziału Polskiego Towarzystwa Dysleksji w Wałczu. Pracuje w szkole podstawowej i przedszkolu, prowadzi prywatny gabinet terapii pedagogicznej „Trzy linie” „Już nie chcę chodzić do szkoły!” – usłyszałam od mojej córki, która wcześniej dopytywała, kiedy w końcu wróci do szkolnej ławki. „Dlaczego?” – dopytałam zdziwiona. „Bo zrobiłam błąd w zadaniu i pani powiedziała, że jest źle” – odpowiedziała, popłakując. Widzę, że jest jej niesamowicie smutno i nie bardzo wie, jak sobie poradzić z tymi emocjami. Błąd to słowo- klucz w tej i w wielu podobnych historiach. Negatywne nacechowanie błędów jest tak mocno zakorzenione w naszej kulturze, że bardzo trudno jest zmienić nastawienie do ich popełniania. Bo jak wytłumaczyć dziecku, że pomyłki są w porządku, że każdy z nas się czasem myli i że to nie jest nic bardzo złego? W głowie dziecka – jak to może być w porządku, skoro pani krzyczy, zakreśla na czerwono, a na koniec wystawia złą ocenę… Nic więc dziwnego, że błąd i ocena to w naszej świadomości nierozłączna para. Czy możemy coś zmienić? Czy możemy przygotować dziecko do tego, że będzie popełniać błędy i ma do tego prawo? Jak wyjaśnić, że nauka to ciągły proces, w którym – jak na górskim szlaku – są proste odcinki, są zakręty, góry i doliny, a czasem trzeba zawrócić? Lew, kortyzol i stara szkoła Każdy człowiek posiada swoją strefę komfortu. To miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie, posługujemy się umiejętnościami, które mamy opanowane do perfekcji, funkcjonujemy w pewnych utartych schematach i rzadko popełniamy błędy. W strefie komfortu nie ma jednak miejsca na rozwój. Rozwój natomiast zawsze łączy się z nauką czegoś nowego, a to jest nierozerwalnie połączone z popełnianiem błędów. Aby się rozwijać, musimy wyjść do tzw. strefy najbliższego rozwoju. Zdefiniował ją Lew Wygotski już w 1943 r. To nowy obszar wiedzy i umiejętności, który leży w zasięgu naszych możliwości pod warunkiem, że towarzyszy nam przewodnik – nauczyciel. Jeśli zostaniemy dobrze poprowadzeni, dostaniemy wskazówki i deklarację wsparcia – w bezpieczny sposób zdobędziemy pożądane umiejętności. Jeśli zostaniemy rzuceni na głęboką wodę bez przewodnika, zaleje nas fala kortyzolu – hormonu stresu, który skutecznie uniemożliwi jakąkolwiek naukę. Takim punktem krytycznym dla dziecka będzie pójście do żłobka, a później do przedszkola i szkoły. Dla dorosłego zaś – zmiana pracy, partnera, miejsca zamieszkania czy pójście na studia. Wszystko, co nowe, wiąże się z ryzykiem popełnienia błędu, dlatego tak ważny jest przewodnik. Dodać należy, iż pojęcie strefy najbliższego rozwoju jest często wykorzystywane w edukacji. Wskazuje ono na bardzo istotną rolę nauczyciela jako mentora, który posiadając większą wiedzę i umiejętności, powinien bezpiecznie przeprowadzać ucznia przez będące już w jego zasięgu, ale jeszcze niepoznane obszary. Powinien pozwalać na popełnianie błędów, stwarzać okazje do ich samodzielnego dostrzegania i poprawiania, po prostu towarzyszyć, ale też prowokować do szukania przyczyn i skutków, wyjaśniania problemów. Dziecko, jak każdy człowiek, jest w stanie uczyć się, tylko będąc w strefie najbliższego rozwoju. Jeśli nauczyciel stawia przed uczniem zbyt trudne zadania, daleko wykraczające poza jego możliwości, wytyka i piętnuje błędy, oczekuje natychmiastowych sukcesów i takich samych rezultatów od wszystkich, powoduje wycofanie, utratę poczucia bezpieczeństwa, a tym samym stres, który jest bardzo skutecznym hamulcem w nauce czegokolwiek. Strach przez pomyłką jest często tak duży, że dziecko woli nie podjąć żadnych działań, niż narazić się na popełnienie błędu. Być może tutaj tkwi przyczyna wielu nieodrobionych zadań domowych? Uczeń woli nic nie robić, niż popełnić błąd i narazić się na krytykę i często bardzo bolesne komentarze. Pewne siebie dziecko chce się uczyć i zdobywać wiedzę, dziecko zestresowane wycofuje się i przede wszystkim potrzebuje odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Jak można temu zaradzić? Odczarować błąd To, jak postrzegamy błąd, w dużej mierze zależy od naszego nastawienia. Jeśli czujemy presję i bardzo zależy nam na efekcie – prawdopodobnie każdy błąd będziemy traktować jako przeszkodę nie do przebycia i wysoce prawdopodobne jest, że z wściekłością porzucimy pierwotny zamiar lub poszukamy łatwiejszej drogi do osiągnięcia celu (np. skorzystamy ze ściągi). Jeśli do zadania podchodzimy z ciekawością i dystansem, intryguje nas sam proces i jego poszczególne ogniwa – prawdopodobnie własne błędy potraktujemy jako okazję do nauczenia się czegoś nowego. Problem z błędami w szkole polega na tym, że bardzo często nauczyciel dostrzega tylko je. Natomiast to, co dobre – pomija milczeniem. Z jakiegoś powodu przyjęło się, że nauka polega na „wytykaniu” błędów, a tym samym skupianiu się na nich. To zniechęca do dalszej pracy, zmniejsza chęć zaangażowania. Z moich obserwacji wynika, że kiedy równoważymy w informacji zwrotnej to, z czym dziecko ma jeszcze problem, z tym, co już potrafi i kładziemy zdecydowany nacisk na opanowane umiejętności, jesteśmy w stanie znacznie podnieść jego motywację do dalszej nauki. Popełnianie błędów jest naturalnym etapem podczas nabywania nowych umiejętności. Może wpływać stymulująco i motywująco na dalszy przebieg nauki lub go zahamować i skutecznie zniechęcić dziecko do dalszych prób. Wszystko zależy od towarzyszącego mu dorosłego i jego reakcji. Co jako dorośli możemy zrobić, aby oswoić dziecko z popełnianymi błędami? „Kropka z Błędem” Od czego zacząć? Cudowny początek oswajania dziecka z błędami może stanowić książka Anny Taraski – „Kropka z Błędem”. Krótka, rozgrywająca się w świecie szkolnych zeszytów historia opowiada o Kropce i kudłatym przyjacielu Błędzie, który kiedyś przyplątał się na jej stronę w zeszycie w trzy linie. Wbrew pozorom Kropka wiedzie życie bardzo podobne do życia współczesnych dzieci: ma rodziców i siostrę, bawi się w chowanego i w berka, lubi rysować, zastanawia się, kim zostanie jak dorośnie, a już po wakacjach wybiera się do szkoły. Nieodłącznym towarzyszem zabaw Kropki jest Błąd. Sprawia on rodzinie głównej bohaterki sporo problemów (łącznie z warczeniem na „rz” i „ó”), ale Kropka nie wyobraża sobie życia bez niego: „Bo czym by było życie bez Błęda? Smutną szarą ortografią… Lepiej nawet o tym nie myśleć!”. Błąd uczy całą rodzinę uważności, wyrozumiałości dla siebie i innych, a także radzenia sobie z różnego rodzaju trudnościami. Błąd to… tylko błąd! Błędy są integralną częścią życia, zarówno dziecka, jak i dorosłego. Fran Lebovitz w filmie „Udawaj, że to miasto” (reż. Martin Scorsese) mówi: „Gdybym w młodości wiedziała to, co wiem teraz, i tak popełniłabym te same błędy. Mam złą wiadomość dla wszystkich: błędy nie kończą się w pewnym wieku, dalej się je popełnia, tylko mamy mniej usprawiedliwień”. Im wcześniej oswoimy się z błędami i je zaakceptujemy, tym łatwiej będzie nam funkcjonować w codziennym życiu. Co zatem możemy zrobić? Moim zdaniem najważniejsze jest tutaj poczucie bezpieczeństwa i budowanie relacji opartej na wzajemnym zaufaniu. Poczucie bezpieczeństwa to, zaraz po fizjologii, jedna z podstawowych potrzeb w piramidzie Maslowa, których zaspokojenie umożliwia człowiekowi odkrywanie otaczającego świata, naukę i rozwój osobisty. Jeżeli dziecko w naszym towarzystwie jest swobodne, nie krępuje się i czuje się akceptowane, nie powinno mieć większych problemów z poradzeniem sobie z popełnianymi błędami. Jak możemy zbudować taką atmosferę? Warto przede wszystkim dużo ze sobą rozmawiać, autentycznie interesować się tym, co dzieje się w świecie dziecka. Nie oceniać, zauważać natomiast to, co dziecko już potrafi. Unikajmy pustego chwalenia typu: ślicznie, pięknie, wspaniale, które niewiele wnosi do rozwoju dziecka. Skupmy się raczej na tym, jakie umiejętności możemy zauważyć i nazwać, np.: • O! Narysowałaś dziewczynkę. Ma kolorową spódniczkę i niebieską bluzkę. Potrafisz już to zrobić bez mojej pomocy. • Samodzielnie policzyłeś cztery zadania z matematyki. Potrafisz już dodawać i odejmować. • Przeczytałeś dzisiaj cały rozdział lektury. Plusy i minusy Kolejnym ważnym aspektem budowania relacji jest kładzenie mniejszego nacisku na popełniane błędy. Często nie zdajemy sobie sprawy, że kilkukrotnie w ciągu dnia oceniamy nasze dzieci. Warto na tyle świadomie budować informację zwrotną, aby zawierała co najmniej tyle samo „plusów” co „minusów”, a nie zawierała jednoznacznej oceny. Jeśli tak się nie dzieje, młody człowiek bardzo szybko może się zniechęcić i nie będzie chciał podejmować dalszych wysiłków, aby doskonalić zdobywane umiejętności. Każdy popełniony przez niego błąd będzie bowiem wpływał na obniżenie oceny, a to (jak wskazują badania i neurodydaktyka) wcale nie motywuje do dalszej pracy. Błędy są nieodłączną częścią zdobywania wiedzy i nowych umiejętności, nie są jednak podstawą tego, co robimy, a jedynie niewielkim (choć ważnym) elementem naszej drogi. Dobrze więc raczej „przyłapywać” ucznia na tym, co już potrafi, niż usilnie szukać luk w jego wiedzy i umiejętnościach. W tej sytuacji idealnie sprawdzi się praca z wszelkimi źródłami wiedzy, korzystanie ze ściąg, zeszytów czy internetu. Nawet tłumacze książek korzystają z różnego rodzaju słowników, zasięgają opinii ekspertów. Dlaczego wymagamy od dzieci, żeby każdą informację przywoływały z pamięci? Pisząc ten tekst także korzystam ze źródeł, m.in. po to, żeby nie popełnić błędu. Pisząc go, także się uczę, jestem w procesie, nieustannie zmieniam kolejność akapitów i zdań. Nie wyobrażam sobie, żebym nie mogła tego robić, bo ktoś uzna to za błąd! Pomyłki mogą być także świetną okazją do budowania relacji! Można się wręcz z nich cieszyć, bo na ich podstawie jesteśmy w stanie zbudować całą lekcję. Warto dopytać, dlaczego błąd został popełniony, poznać drogę, która zaprowadziła dziecko do takiego rozwiązania, przedstawić swoją propozycję, wspólnie poszukać wiadomości w tekstach źródłowych czy podręczniku. W ten sposób budując relację, możemy tylko zyskać! Podsumowanie Szkoła jest miejscem, w którym dziecko w atmosferze akceptacji i poczucia bezpieczeństwa powinno zdobywać wiedzę i umiejętności niezbędne do dalszego życia i rozwoju. Uczenie się to proces, nie stan końcowy. Błędy są więc w nim nieuniknione, a nawet potrzebne. Nauka to nieskończoność działań. Lepiej uczymy się (czyli jesteśmy w procesie), kiedy możemy korzystać ze źródeł: notatek, wzorów, podręczników, kiedy możemy zapytać. Buduje się w ten sposób pewność siebie. Nie uczymy się, stojąc przy tablicy czy pisząc z pamięci dziesiątki wzorów lub pisząc na czas kartkówkę z tabliczki mnożenia. Fakt popełnienia przez ucznia błędu powinien być okazją do nauki dla wszystkich. Nie demonizujmy błędów, oswajajmy z nimi dzieci, żeby miały motywację do ciągłego rozwoju i dalszej nauki. Bibliografia: • A. Taraska, Kropka z Błędem, Warszawa 2018. • M. Żylińska, Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi, Toruń 2013.