Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Historia edukacji i kilka słów o przyszłości
Opracowała: Aleksandra Jagła, psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sulęcinie. Zajmuje się diagnozą i terapią psychologiczną, wspiera rodziców w rozwiązywaniu problemów wychowawczych. Interesuje się psychoterapią systemową, rodzicielstwem bliskości, komunikacją bez przemocy
Peter Gray w książce Wolne dzieci zaprasza czytelników w podróż w mniej i bardziej odległą przeszłość. Możemy się przyjrzeć, jaki wpływ na nasz stosunek do edukacji i dzieciństwa miały różne epoki historyczne i ustroje społeczne. Niektóre przekonania, np. o konieczności wykonywania nudnych i powtarzalnych zadań, wciąż są bardzo powszechne, mimo istnienia badań naukowych podważających ich zasadność. Być może ich siła wynika z tego, że towarzyszą ludzkości od setek, a nawet tysięcy lat. Warto zadać pytania o to, które przekonania są przez nas podzielane, pośród których wzrastaliśmy, wobec których się buntujemy, z jakimi się pożegnaliśmy, a które może wciąż odkrywamy?
Plemiona łowiecko-zbierackie
O tak, to było bardzo dawno temu, bajkowo dawno. Dlatego o ich zwyczajach być może czyta się z niedowierzaniem. Jednak skoro według nowych badań najstarsze ślady homo sapiens pochodzą sprzed 300 tysięcy lat, a początki rolnictwa datuje się na 10 tysięcy lat temu, to wskazuje, iż zdecydowana większość historii naszego gatunku to zbieractwo i łowiectwo. A że ewolucja nie nadąża za zmianami wprowadzanymi przez człowieka, genetycznie wciąż jesteśmy zbieraczami i myśliwymi. Pewnie dlatego ówczesne podejście do dzieci okazuje się zaskakująco zgodne z wynikami współczesnych badań nad skutecznym uczeniem się.
Łowcy-zbieracze pozwalali swoim dzieciom na nieograniczoną swobodną zabawę. Wynikało to z zaufania, że nauczą się wszystkiego, czego potrzebują. Plemiona te nie rozumiały pracy jako znoju i nie dzieliły swojej aktywności na pracę (czy naukę) i zabawę. Nikt nie był zmuszany do pracy ani do nauki. Zarówno zbieranie, jak i polowanie wymagało bardzo dużej wiedzy i wyrafinowanych umiejętności, było też fascynujące. Każdy członek plemienia miał obowiązek dzielić się swoimi dobrami i wiedzą z innymi, co oznaczało, że dzieci w każdej niemal chwili mogły zwracać się z pytaniami do dorosłych (bądź starszych dzieci) i oczekiwać od nich wyjaśnień i demonstracji, jak wykonać jakąś czynność. Dzieci spędzały czas w grupach zróżnicowanych wiekowo, młodsze uczyły się od starszych, a starsze opiekowały się młodszymi.
Plemiona były ponadto nastawione na współpracę, a nie na rywalizację. Wywyższanie się nad innych było traktowane jako niegrzeczne. Z powodu braku silnego dowództwa, ówcześni ludzie często negocjowali i dokonywali wielu uzgodnień między sobą. Traktowali siebie jako część natury. Dużo czasu poświęcali na taniec, śpiew, opowieści, tworzenie ozdób.
Rolnictwo i hodowla zwierząt
Przejście od zbieractwa i łowiectwa do rolnictwa i hodowli zwierząt trwało bardzo długo. W końcu jednak doprowadziło do ukształtowania wartości, w których my – ludzie współcześni – wciąż w dużym stopniu jesteśmy wychowywani, i które wydają nam się naturalne. Rolnictwo jest łatwiejsze niż zbieranie dzikich roślin, a hodowla zwierząt łatwiejsza niż polowanie, ale jednocześnie jest to praca żmudna i powtarzalna.
Mogą ją z powodzeniem wykonywać dzieci. I tak rolnictwo zapoczątkowało pracę dzieci i skróciło czas przeznaczany przez nie na zabawę. Praca jako taka zaczęła również być postrzegana jako znój i wysiłek (w odróżnieniu od zabawy i przyjemności).
Ustrój feudalny
Łowcy-zbieracze nie znali pojęcia własności, dzielili się wszystkimi dobrami. Wraz z rolnictwem pojawiła się własność prywatna, nierówności społeczne i ustrój feudalny – im ktoś miał więcej ziemi, tym większy dostęp do dóbr. Rolnictwo zapoczątkowało pracę zarobkową – jeśli ktoś miał więcej ziemi, mógł zlecić pracę na roli komuś innemu. Zainicjowało także wyzysk i niewolnictwo –jeśli ktoś miał dużo więcej ziemi, mógł zmusić innych, by dla niego pracowali. W ten sposób w dużym skrócie powstał feudalizm, czyli ustrój, w którym tylko panowie feudalni mieli prawo do posiadania ziemi.
Od tej pory wartością stało się posłuszeństwo wobec osób stojących wyżej w hierarchii. Łowcy-zbieracze nie stosowali kar cielesnych wobec dzieci, kary pojawiły się wraz z rozwojem rolnictwa i ustroju feudalnego.
Religie monoteistyczne utrwalały silną władzę książąt, królów i cesarzy, określając ich jako pomazańców bożych. Kościół miał wyłączne prawo do przekazywania wiedzy (w tym kontekście bardzo ciekawa jest historia Bolesława Okrutnego, syna Mieszka II z jego pierwszego małżeństwa w obrządku słowiańskim, a więc według Kościoła syna nieślubnego – zdaniem części historyków nie istniał, inni uznają, że mógł zostać skazany na zapomnienie przez duchownych dziejopisarzy, jako że innych w tamtych czasach nie było).
Feudalizm wraz z chrześcijaństwem zapoczątkował również przekonanie o konieczności ujarzmiania i kontrolowania natury („Będziesz czynił sobie ziemię poddaną”). W tamtych czasach powstała także idea grzechu pierworodnego, a wraz z nią zaczął dominować brak zaufania do dzieci, których naturalny pęd do zabawy i wolności złamano i wychowywano je na osoby posłuszne i lojalne wobec władzy (zarówno świeckiej, jak i kościelnej).
Kapitalizm i kościoły protestanckie
Około VI wieku zaczęły powstawać miasta skupiające majstrów, czyli ludzi wolnych, którzy nie podlegali panu feudalnemu ani nie posiadali ziemi, lecz utrzymywali się z wyuczonego fachu. W ten sposób powoli zaczął się kształtować kapitalizm, który dzięki rozwojowi przemysłu stał się ustrojem dominującym i pozostaje nim do dziś. Tak jak feudalizm był wspierany przez wielkie religie monoteistyczne, w naszej części świata przez katolicyzm, tak kapitalizm jest wspierany przez kościoły protestanckie.
Ponieważ żyjemy w kapitalizmie, podzielamy wiele typowych dla tego ustroju przekonań. Współczesna edukacja również jest na nich oparta. Hasłem przewodnim kapitalizmu jest przekonanie, iż praca (w przeciwieństwie do zabawy) jest wartością, a człowiek pracowity osiąga sukces. Pracowitość jest przy tym oceniana w kategoriach wydajności. Jednocześnie wierzymy też, że sukces jest dowodem pracowitości, a człowiek, który osiągnął sukces, zwłaszcza materialny – zapewne na niego zasłużył (według kościołów kalwińskich bogactwo jest dowodem łaski Pana). Ponadto własność prywatna jest uznawana za wartość podstawową.
W ustroju kapitalistycznym naturalną skłonność dziecka do zabawy nadal uważa się za podejrzaną. Uznaje się ją za marnowanie czasu, w przeciwieństwie do pracy i nauki. Dzieci należy uczyć posłuszeństwa, szacunku dla starszych i pracowitości. Właśnie w tym ustroju stopniowo upowszechniła się formalna edukacja. Początkowo były to szkółki przykościelne, jako że w kościołach protestanckich (w przeciwieństwie do katolickich) wierni mieli obowiązek sami czytać i rozumieć Biblię.
Ważne!
W XVIII wieku powstał pruski model powszechnej edukacji, który dobrze znamy:
• nauczanie oparte o konkretny program,
• przeważająca metoda wykładu,
• oczekiwanie posłuszeństwa wobec nauczyciela-autorytetu,
• konieczność wykonywania nudnych i żmudnych zadań,
• sprawdzanie wiadomości,
• lekcje o określonym czasie trwania
– jednak po lekcjach dzieci miały czas wolny.
We wczesnym kapitalizmie duże znaczenie miała praca dzieci. Były one zatrudniane do ciężkich i niebezpiecznych prac w kopalniach i fabrykach, a przy tym słabo opłacane, w związku z tym straciły resztę czasu na przebywanie na świeżym powietrzu i zabawę. Jednym z ważnych celów powszechnej edukacji było w tamtym czasie wyzwolenie dzieci od obowiązku pracy zarobkowej. Dzięki temu od początku XX wieku miał miejsce rozkwit swobodnej dziecięcej zabawy – wystarczy poczytać książki Astrid Lindgren, by niemal zachłysnąć się radością dziecięcej wolności i licznymi przeżywanymi przez dzieci przygodami.
Współczesność
Można stwierdzić, że obecnie szkoła stopniowo zagarnia czas wolny dzieci. Spędzają one coraz więcej czasu na lekcjach i mają coraz więcej zadań domowych, w które jest angażowana niejednokrotnie cała rodzina (w pomoc i nadzór). Jednocześnie dorośli w większym stopniu kontrolują sposób spędzania czasu przez dzieci, przeważnie organizując im najróżniejsze zajęcia. W związku z tym stopniowo zanika swobodna zabawa dzieci.
Kolejną fatalną cechą charakteryzującą współcześnie okres dzieciństwa jest brak kontaktu z naturą. Powstało już określenie „zespół deficytu natury”. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nastąpił drastyczny spadek liczby dzieci, które chodzą na wycieczki, spacerują, zajmują się pracą w ogrodzie, bawią się na podwórku.
Jednocześnie coraz częściej diagnozuje się u dzieci i młodzieży depresję, zaburzenia lękowe, a także ADHD i trudności z koncentracją uwagi. Obserwowany od początku XX wieku wzrost poziomu inteligencji ogólnej (tzw. efekt Flynna) również przestał już być notowany.
Przyszłość edukacji
Chociaż wygląda na to, że w kwestii edukacji rację mieli łowcy-zbieracze, nie jest przecież możliwy powrót do tamtych czasów. Jednak wiedzę o tym, jak funkcjonowali, możemy potraktować jako inspirację.
Do ciekawych refleksji m.in. na temat przyszłości edukacji zaprasza Jeremy Rifkin w książce Trzecia rewolucja przemysłowa. Uważa on, że tak jak łowcy-zbieracze czuli się częścią swojego plemienia i otaczającej ich natury, tak człowiek współczesny zaczyna postrzegać bardziej globalnie cały gatunek i wszystkie inne gatunki żyjące na Ziemi jako wielką, ewolucyjną, współzależną rodzinę. Świadomość ta jest konieczna, by spowolnić destrukcyjne procesy klimatyczne, mające obecnie miejsce. Przygotowanie do tego dzieci staje się jedną z głównych funkcji placówek (o ile w ogóle mamy jeszcze na to czas).
Wiedza jako wspólne doświadczenie – współpraca i empatia
Jeśli chodzi o edukację, świat internetu wyprzedza świat realny. Obecnie wiele osób za darmo bądź za niewielką opłatą dzieli się informacjami, pomysłami i doświadczeniem poprzez portale społecznościowe, blogi i vlogi, strony edukacyjne z otwartymi źródłami. Potwierdza to fakt, że przedstawiciele naszego gatunku mają realną potrzebę dzielenia się wiedzą, jak i czerpania z doświadczenia innych ludzi, również tych z zupełnie innych kultur.
Według poglądów kapitalistycznych (zwłaszcza wyrażonych przez filozofów oświecenia), natura ludzka jest pazerna, agresywna, racjonalna, nastawiona na rywalizację i indywidualizm. Obecnie podkreśla się, że ludzie są ewolucyjnie skłonni do empatii i współpracy oraz mają wrodzoną potrzebę łączenia się z przyrodą.
Kluczowe jest założenie, że nauka jest doświadczeniem społecznym, a nie tylko indywidualnym. Podobnie wiedza nie jest obiektywnym ani autonomicznym zjawiskiem. Odkrycie prawdy wymaga raczej zrozumienia powiązań i relacji, które możemy poznać tylko poprzez współpracę z innymi. Uczymy się przez uczestnictwo, przez wspólne działania i rozmowy o nich. Nawet gdy rozmyślamy w samotności, treść naszych myśli często ma związek z tym, czego doświadczyliśmy w relacji z innymi ludźmi. Należy podkreślić, że istnieje większe prawdopodobieństwo rozwiązania problemu dzięki połączonym doświadczeniom ludzi niż wówczas, gdy zmagają się oni z trudnościami samotnie.
We współczesnym systemie edukacji współpraca z kolegami i wzajemna pomoc są uznawane za oszustwo oraz naruszenie autorytetu nauczyciela, który jest postrzegany jako właściciel jedynej prawidłowej odpowiedzi na zadane pytanie. Indywidualne ocenianie każdego ucznia uniemożliwia zarówno współdziałanie, jak i eksperymentowanie z różnymi możliwymi rozwiązaniami problemu (czyli myślenie twórcze). Uczniowie bywają ostro karceni za przedstawianie własnego zdania, gdy jest niezgodne ze stwierdzeniem nauczyciela. „Nie zgapiaj!” – zastępuje naturalną potrzebę pomagania i dzielenia się wiedzą.
Kilka słów o edukacji przyszłości
Edukacja przyszłości oznaczałaby więc przeniesienie nacisku z jednostki na współzależną grupę. Nauka nie byłaby już postrzegana jako jednokierunkowa relacja między nauczycielem-autorytetem a indywidualnym uczniem, lecz stałaby się społecznym doświadczeniem w grupie uczniów. Sądzę, że nie da się tego osiągnąć, zachowując obecny system oceniania, w którym każdy uczeń jest porównywany z innymi.
Rifkin proponuje, by dzielić uczniów na małe grupy robocze i powierzać im zadanie do wykonania. Następnie grupy zbierałyby się, by dzielić się swoimi pomysłami i spostrzeżeniami. Nauczyciel pełniłby jedynie rolę pomocnika i moderatora. Choć nauczyciel powinien dzielić się swoją wiedzą, to jego uwagi powinny stanowić tylko wkład w dyskusję. Dzięki temu uczeń może zmienić się z biernego odbiorcy wiedzy w aktywnego uczestnika procesu edukacji. Podobnie jak dawni łowcy-zbieracze, ma szansę dojść do wniosku, że wiedza nie jest czymś, co sobie przywłaszczamy lub posiadamy, ale doświadczeniem dzielonym z innymi ludźmi.
Ważnym sposobem pogłębiania empatii może być udział w lokalnych organizacjach non-profit, zajmujących się pomocą potrzebującym. Są to często doświadczenia zmieniające życie i niejednokrotnie także postrzeganie tego, co nadaje sens naszemu istnieniu.
Swobodna zabawa i kontakt z naturą
Postępujące wyobcowanie z natury oznacza spadek zaufania do siebie (do natury człowieka). Czujemy się wyizolowani i samotni na własnej planecie. Skutkuje to m.in. zbyt małym zainteresowaniem trudną sytuacją Ziemi i brakiem świadomości naszej od niej zależności i współzależności z innymi gatunkami. Na poziomie głębokiego doświadczenia nie da się poczuć więzi z przyrodą z miejsca w sali lekcyjnej ani z mieszkania.
Z badań wynika, że kontakt z naturą poprawia koncentrację u dzieci oraz dobrostan psychiczny, a także ma pozytywny wpływ na rozwój poznawczy. Najmłodsi obserwują zjawiska przyrody i starają się je zrozumieć. Dlaczego pada deszcz, wschodzi słońce, kwitną kwiaty? Natura uruchamia naturalną ciekawość dzieci, potrzebę rozwoju i rozumienia otaczającego świata.
Obecnie wiemy, że dzieci nie uczą się inaczej niż przez zabawę. Zabawa jest typowym dla naszego gatunku sposobem wypróbowywania różnych opcji i trenowania umiejętności. Ponadto mózg ludzki skutecznie przyswaja tylko te informacje i umiejętności, które uznaje za interesujące i przydatne – wtedy uruchamia się wewnętrzna motywacja. Niestety, każde dziecko może w danym okresie interesować coś innego i prawdopodobieństwo, że znajdzie się to w podstawie programowej, jest raczej znikome.
Dzieci mają wrodzoną potrzebę rozwoju, którą hamuje zarówno konieczność wykonywania zadań postrzeganych jako nudne bądź zbyt trudne, jak i ciągłe porównywanie z innymi (np. kto wykonał lepiej te zadania). Motywacja zewnętrzna (w postaci ocen) zabija motywację wewnętrzną. Wszystko to już wiemy. Być może właśnie przekonania wtłaczane do głów pokoleniom naszych przodków od wielu lat, wciąż jeszcze hamują tak potrzebne zmiany.
Bibliografia:
• P. Gray, Wolne dzieci. Jak zabawa sprawia, że dzieci są szczęśliwsze, bardziej pewne siebie i lepiej się uczą?, Podkowa Leśna 2015.
• https://www.youtube.com/watch?v=NfYdioVkBFM&fbclid=IwAR21JR2chQW74cpJWfUOpTTGwFhf-4YGCzzQHy2ykJt_sGECIzdo8NX-WdQ (dostęp: 3.03.2021).
• S. Koper, Piastowie. Wędrówki po Polsce pierwszej dynastii, Warszawa 2013.
• J. Liedloff, W poszukiwaniu straconego szczęścia, Katowice 1995.
J. Rifkin, Trzecia rewolucja przemysłowa, Katowice 2012.