Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Rówieśnicza interwencja kryzysowa
Opracowała: Zofia Grudzińska, psycholog, nauczycielka języka angielskiego, współzałożycielka
i koordynatorka ruchu społecznego Obywatele dla Edukacji
Często przyjmujemy, że pomocy w kryzysie młodemu człowiekowi udzielić powinni przede wszystkim odpowiedzialni za niego dorośli, czasem także specjaliści. Tymczasem bardzo często młodzież zmagająca się z trudnościami zwraca się z nimi w pierwszej kolejności do najbliższych koleżanek lub kolegów. Czy możliwe jest przygotowanie uczniów do takiej „rówieśniczej kryzysowej interwencji”?
Czym jest kryzys?
Przed podjęciem tematu warto uporządkować pewne określenia. Czym właściwie jest „kryzys”, o którym ma być mowa w tym tekście? Łatwo pojąć, że nie chodzi o ten gospodarczy w ujęciu teorii ekonomicznych – chociaż dobrze jest pamiętać, że jego skutki mogą się też przełożyć na kryzys osobisty. Jest też oczywiste, że każdy „kryzys” (załamanie negocjacji handlowych, zerwanie rozmów dyplomatycznych grożące wybuchem konfliktu zbrojnego) w ostatecznym rozrachunku powoduje konsekwencje w wymiarze jednostkowym. Kryzys natury medycznej, pandemia wywołana rozprzestrzenianiem się koronawirusa, stawia niezliczone osoby w obliczu prywatnych trudności – po utracie kogoś bliskiego, pracy, mieszkania; w następstwie długotrwałej izolacji; w wyniku doświadczania chronicznego lęku i stresu. Sytuacja kryzysowa może być wywołana także okolicznościami bardziej prywatnymi, nie o szerokim zasięgu. Wystarczą problemy w relacjach międzyludzkich, zawodowe czy szkolne albo pogorszenie warunków materialnych – wszystkie te okoliczności mogą się przełożyć na kryzys jednostki – ten właśnie, a raczej możliwości i rodzaje pomocy osób trzecich, jest przedmiotem niniejszych rozważań.
W ujęciu psychologicznym (wg definicji H. Sęk z książki Społeczna psychologia kliniczna) kryzys emocjonalny to „ostre, przejściowe doświadczenie zakłócenia równowagi psychicznej, spowodowane zagrożeniami powiązanymi z sensem życia, systemem wartości, koncepcji własnej osoby, skutkiem konfrontacji z zaskakującą sytuacją bądź wydarzeniem krytycznym”.
Interwencja kryzysowa
Natomiast „interwencją kryzysową” określa się działania (jednostkowe lub zespołowe) podejmowane na rzecz osoby lub osób będących w stanie kryzysu. Według Ustawy o pomocy społecznej celem interwencji jest przywrócenie równowagi psychicznej i umiejętności samodzielnego radzenia sobie. Należy zwrócić uwagę na zwrot „samodzielne radzenie sobie”. Interwencja kryzysowa nie jest dostarczeniem przysłowiowej ryby, chociaż od tego trzeba czasem zacząć, szczególnie w obliczu zagrożenia życia czy zdrowia osoby w kryzysie. O powodzeniu działań można jednak mówić dopiero wtedy, gdy jednostka w kryzysie wypracowuje własne mechanizmy myślenia, reagowania czy postępowania, które zapewniają jej możliwość optymalnego ustosunkowania się do okoliczności powodujących kryzys.
Wachlarz sposobów na to jest właściwie nieskończony, ale to osoba w kryzysie wypracowuje je czy też wybiera. Interwent przez cały czas jest obok, wspiera emocjonalnie, konstruuje swoisty bufor bezpieczeństwa utrzymujący się tak długo, jak to konieczne, wreszcie – służy potrzebnymi informacjami. Może wyjaśnić osobie w kryzysie, co się z nią dzieje. Nie jest jednak dyktatorem rozwiązań i nie przejmuje kontroli nad życiem osoby, wobec której podjęto interwencję. Przeciwnie – jedną z zasad pozostaje tu zapewnienie, że osoba tę kontrolę ma lub ją odzyskuje, choćby nie mogła mieć wpływu na czynniki zewnętrzne, które przyczyniły się do zaistnienia kryzysu. Klasyczny model interwencji kryzysowej polega na zapewnieniu wsparcia emocjonalnego, poczucia bezpieczeństwa, zredukowaniu lęku. Terapeuci pomagający ludziom w trudnych sytuacjach uważają, że takie doświadczenia niosą w sobie nadzieję na zmianę i rozwój.
Czy młodzi mogą interweniować?
Pora wprowadzić wątek rówieśniczej interwencji kryzysowej. Jest to, rzecz jasna, interwencja kryzysowa prowadzona przez młodzież wobec rówieśników. Oczywiście, określenia „rówieśnik” nie należy pojmować dosłownie, bo nie w tym rzecz, by piętnastolatkowi w kryzysie szukać interwenta w dokładnie tym samym wieku. Odnosi się ono raczej do podobnej grupy wiekowej.
Do interesujących rezultatów prowadzi próba wyszukania informacji na temat rówieśniczej interwencji kryzysowej w internecie. Poza linkami do jednej publikacji – za chwilę będzie o niej mowa – pojawiają się wyłącznie strony mówiące o „przemocy rówieśniczej” i „interwencji kryzysowej” bez zaznaczenia, że może być ona prowadzona również przez młodzież. Zapewne nie pomylę się, wnioskując z tego, że w naszej kulturze rozpowszechnione jest przekonanie, iż wsparcie w trudnych sytuacjach mogą nieść wyłącznie osoby dorosłe.
A przecież… zarówno literatura piękna, jak pamiętnikarska dostarczają dowodów na to, że „rówieśnicza interwencja kryzysowa” nie jest wynalazkiem ani cywilizacji Zachodu, ani nowoczesnego społeczeństwa. Analizy historyczne nie są celem artykułu, ale by nie być gołosłowną, przywołam przykład Marii Skłodowskiej, która, pracując jako guwernantka, umożliwiła siostrze ukończenie studiów lekarskich (aby następnie korzystać z jej wsparcia w pierwszym okresie własnych studiów w Paryżu). Wzajemnie wspierające się rodzeństwo pojawia się też niejednokrotnie na stronach powieści Małgorzaty Musierowicz, autorki „Jeżycjady” – popularnej serii o historii rodu Borejków.
W czasach gdy przeciętna matka rodziła wielokrotnie, pomoc starszych dzieci przy wychowywaniu maluchów była konieczna i właściwie nikomu nie przyszło do głowy, by uważać ją czy to za niestosowną, czy za szkodliwą dla któregokolwiek z dzieci. Nikomu nie przychodziło też do głowy powątpiewać, że starszy brat czy siostra potrafią sprostać wyzwaniom wiążącym się z rolą opiekuna. Miało to swoje złe strony, gdyż dzieci były często obarczane obowiązkami ponad swoje siły. I to właśnie przeciw takim nadużyciom wystąpiły w XIX w. towarzystwa pomocy publicznej. Stopniowo krystalizowało się pojęcie dzieciństwa jako nie tyle etapu życia, ile okresu szczególnej ochrony, wchodziły w życie odpowiednie regulacje prawne – aż w drugiej połowie XX w. (dokładnie w 1959 r.) opracowano Deklarację Praw Dziecka. Jednocześnie, wraz z tymi, jakże korzystnymi zmianami, upowszechniło się przekonanie o dziecięcej bezsilności i słabości, któremu sprzeciwiali się wspaniali polscy pedagodzy, Janusz Korczak i Kazimierz Lisiecki, ps. Dziadek. W prowadzonych przez nich placówkach ich przekonanie, że dzieci posiadają niemałe zasoby i potrafią (w odpowiednich okolicznościach, oczywiście) nie tylko same sobie radzić, ale i pomagać innym, urzeczywistniało się w postaci samopomocy rówieśniczej, która stanowiła element normalnego funkcjonowania zarówno korczakowskiego Domu Sierot, jak i „Dziadkowych” Ognisk, prowadzonych przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy.
Skoro tak wybitni pedagodzy byli przekonani – i udowodnili – że dzieci mogą pomagać sobie nawzajem, spójrzmy przychylnie na koncepcję rówieśniczej interwencji kryzysowej. Tym bardziej że mamy współcześnie pedagoga, który ją z sukcesem promuje.
Młodzi interwenci
Jakiś czas temu w zasobach sieci pojawiła się pożyteczna publikacja, zawierająca nie tylko informacje dotyczące rówieśniczej interwencji kryzysowej, ale też scenariusze zajęć (propozycja na godziny wychowawcze, na zajęcia z młodzieżą w ramach działalności Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych itp.). Autorem jest certyfikowany terapeuta, Tomasz Bilicki, a publikacja, zatytułowana Rówieśnicza Interwencja Kryzysowa. Jak przygotować młodzież do bezpiecznego pomagania swoim rówieśnikom? Program trzech godzin wychowawczych dla uczniów powyżej 13 lat, jest dostępna jako e-book na stronie http://innopolis.pl/repozytorium/wpisy/plik_363.pdf (dostęp: 12.01.2021).
Autor wprowadza w niej obrazowe pojęcie interwencji kryzysowej jako „pierwszej pomocy psychologicznej w sytuacji kryzysu”, przypominającej „pierwszą pomoc przedmedyczną, której nie dokonują przecież wyłącznie profesjonalni medycy”. Jak zaznacza „każdy z nas powinien znać jej [pierwszej pomocy przedmedycznej] zasady, aby móc udzielić pomocy osobie, która jej potrzebuje. Podobnie jest z interwencją kryzysową – profesjonalnie zajmują się nią z reguły pedagodzy, psycholodzy, psychiatrzy, ale dobrze by było, aby jej podstawowe zasady znali wszyscy, także nastolatki. Dzięki temu będą mogli wspierać swoich rówieśników w sposób efektywny i bezpieczny, a w pewnych sytuacjach poprosić innych o włączenie się w pomoc znajomemu. Interwencja kryzysowa rozumiana jako pierwsza pomoc psychologiczna obejmuje wsparcie zarówno dla osób cierpiących z powodu jakiegoś wydarzenia (np. rozpad związku, śmierć osoby bliskiej, doświadczenie agresji), jak i dotyczy osób doświadczających innych, przewlekłych problemów psychicznych (np. niska samoocena, depresja, zaburzenia odżywiania)”.
Nie jest celem niniejszego artykułu szczegółowe streszczenie poradnika, tym bardziej, że jest napisany bardzo przejrzyście. Poza wprowadzeniem podstawowych pojęć z obszaru interwencji kryzysowej (czym jest kryzys, jakie mogą być jego wyzwalacze i jak mogą na niego reagować doświadczający go ludzie), zawiera przegląd wybranych problemów psychicznych nastolatków oraz wskazówki dla młodocianych interwentów (i, rzecz jasna, wspomniane scenariusze zajęć).
Rówieśnicza interwencja kryzysowa a mediacje rówieśnicze
Nie należy mylić koncepcji rówieśniczej interwencji kryzysowej, proponowanej we wspomnianej publikacji, z modelem mediacji rówieśniczej, który, uznany w szkolnictwie krajów zachodnich, powoli przebija się do polskiej praktyki pedagogicznej. Model ten opiera się na założeniu, że konflikty rówieśnicze mogą być skuteczniej rozwiązywane przy udziale nastoletnich mediatorów, gdyż ich wkroczenie w spór jest przyjmowane jako mniej intruzywne, niż gdy rola mediatora przypada osobie dorosłej. Dorosły jest bowiem często odbierany jako sędzia, hierarchicznie stojący wyżej od stron konfliktu, dlatego jego interwencja spotyka się niekiedy z niechęcią obu stron. Nawet w sytuacji, gdy można wskazać agresora, krzywdzeni uczniowie nierzadko postrzegają udział nauczyciela czy członka personelu szkoły jako akt nieuprawnionego przejęcia władzy, a propozycje współpracy, np. opowiedzenia o swoich krzywdach – mogą odebrać jako zachętę do „donosicielstwa”.
W konfliktach pozbawionych znamion zachowań przemocowych ten niechętny stosunek do dorosłego w roli mediatora jest jeszcze wyraźniej akcentowany: uczniowie odmawiają relacjonowania istoty sporu, twierdzą, że „sami sobie poradzą” i „nie potrzebują pomocy”. Te stwierdzenia mogą jaskrawo mijać się z prawdą, ale skonfliktowane strony łączą się w chwilowej koluzji (wspólna, podświadoma gra, u której podstawy leży nierozwiązany konflikt) i zgodnie odmawiają przyjęcia pośrednictwa. Sytuacja wygląda inaczej, gdy w spór wkracza w roli neutralnego mediatora rówieśnik lub rówieśniczka – również spontaniczne, gdy w danej placówce nie działa zespół przeszkolonych mediatorów.
W placówkach, które wprowadzają model mediacji rówieśniczej, zgłaszający się do tej roli uczniowie przechodzą szkolenie. Bywa, że podczas godzin szkolnych noszą specjalne kamizelki, sygnalizujące ich przygotowanie do odegrania roli mediatora. Nie muszą ze swoich działań opowiadać się dorosłym – są nawet zachęcani, by w miarę możliwości reagowali samodzielnie, bo stają się dzięki temu bardziej wiarygodni dla rówieśników. Są natomiast świadomi, że w niektórych wypadkach konieczny będzie udział osób dorosłych – znają odpowiednie kryteria i w razie potrzeby uprzedzają strony sporu o takiej konieczności
W odróżnieniu od opisanego modelu, koncepcja rówieśniczej interwencji kryzysowej, którą promuje koordynator Punktu Interwencji Kryzysowej dla Młodzieży Re-Start, Tomasz Bilicki, opiera się na założeniu, że takie działania mają już miejsce, że uczniowie są świadkami kryzysów, jakich doświadczają ich koledzy i koleżanki; świadkami nie tylko biernymi, ale angażującymi się w działania wspierające. To prozaiczne zdarzenia: kiedy ktoś zwierza się szkolnemu przyjacielowi ze swoich zmartwień, które go przytłaczają, albo kiedy wrażliwa młoda osoba dostrzega, że z kolegą czy koleżanką dzieje się coś złego i podejmuje interwencję polegającą choćby na zaproszeniu do rozmowy albo zaoferowaniu pomocy w innej postaci.
Jeśli więc „rówieśnicza interwencja kryzysowa” jest faktem, lepiej podjąć kroki przygotowujące młodych ludzi do pełnienia roli interwenta – bez żadnego zadęcia, bez funkcyjnego nominowania. Najlepiej poprzez cykl zajęć prowadzonych przez wychowawcę czy inną przygotowaną do tego osobę. Oczywiście ta koncepcja nie jest opozycyjna wobec modelu mediacji rówieśniczej, można nawet powiedzieć, że oba modele są komplementarne.
Bibliografia:
• T. Bilicki, Rówieśnicza Interwencja Kryzysowa. Jak przygotować młodzież do bezpiecznego pomagania swoim rówieśnikom? Program trzech godzin wychowawczych dla uczniów powyżej 13 lat, http://innopolis.pl/repozytorium/wpisy/plik_363.pdf (dostęp: 12.01.2021).
• Społeczna psychologia kliniczna, pod red. H. Sęk, Warszawa 2014.
Do artykułu dołączono wywiad Zofii Grudzińskiej z terapeutą, koordynatorem Punktu Interwencji Kryzysowej dla Młodzieży Re-Sta – Tomaszem Bilickim. Zachęcamy Państwa do lektury!