Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

Rozwój osobisty a strefa wewnętrznego komfortu Opracowała: Kinga Bartkowiak, absolwentka etnologii, copywriterka, blogerka. Miłośniczka zdrowego stylu życia, jogi i medytacji „Rozwój zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu”, „Tylko przekraczając swoje granice, możesz coś osiągnąć”, „Wyjdź ze swojej bańki i zobacz, że zacznie dziać się magia” – chyba każdy z nas choć raz słyszał takie słowa. Są one obecne w mediach, w przekazach trenerów i mówców motywujących, a także w poradnikach dotyczących samorozwoju. Jednak czy są prawdziwe? Czy rzeczywiście rozwój czeka na nas tylko wtedy, gdy pozbawimy się komfortu, tego, co dla nas dobrze znane? Samorealizacja jako najwyższa forma rozwoju Realizacja własnego potencjału stała się naczelnym zagadnieniem psychologii humanistycznej, której przedstawicielami byli m.in. Abraham Maslow i Carl Rogers. Mimo że nie oni pierwsi posługiwali się terminami „samorealizacja” czy „samourzeczywistnienie”, to jednak w ich pracach proces samorozwoju był kluczowym wątkiem. Psychologowie humanistyczni uważali, że ludzie w swoim rozwoju są podobni do nasion. Rodzimy się, będąc już jakimś nasieniem, które w zależności od gatunku wyrasta na kwiat, krzew, drzewo itd. Ta metafora miała ukazywać, że każdy z nas przychodzi na świat już z zaprogramowanym potencjałem – na loterii genetycznej otrzymaliśmy nie tylko wygląd, ale również konkretne predyspozycje i talenty, które z czasem możemy doskonalić. Aby nasienie mogło rozwinąć się, potrzeba do tego odpowiednich warunków środowiskowych, dokładnie tak samo jak w przyrodzie. Człowiek potrzebuje zatem otoczenia w postaci rodziców, nauczycieli i najbliższych mu osób, aby móc realizować swój potencjał zgodnie z tym, co ma wrodzone i co jest dla niego naturalne. Carl Rogers podkreślał istnienie tzw. wartościowania organizmalnego, czyli świadomości organizmu, co jest dla niego dobre, w którą stronę powinien podążać, a czego lepiej unikać. Badacz, podobnie jak Maslow, pracował przede wszystkim z klientami niezaburzonymi, studentami pochodzącymi z tzw. dobrych rodzin. Chociaż jego teorie są współcześnie krytykowane, to nie da się odebrać Rogersowi tego, że to właśnie on zainaugurował badania nad psychoterapią. Być może również przez dobór pacjentów uczynił samourzeczywistnianie naczelnym konceptem swojej teorii – uważał, że dążenie do samorealizacji jest jedynym motywem działania człowieka. Zdaniem Rogersa człowiek samorealizujący się to taki, który jest otwarty na nowe doświadczenia, koncentruje się na teraźniejszości, ma poczucie wolności i kontroli nad przebiegiem swojego życia, ufa sobie, jest zdolny do oryginalnego myślenia i rozwiązywania problemów, nawet w dramatycznych okolicznościach. Zaufanie i akceptacja Zaufanie do siebie samego będzie jednym z ważniejszych aspektów w kontekście wychodzenia poza strefę komfortu. Człowiek realizujący swój wrodzony potencjał będzie się nim cechował, gdyż nie ma potrzeby, by na zewnątrz poszukiwać źródeł potwierdzenia, że jest na dobrej drodze. Taka osoba ufa własnej intuicji, jest otwarta na sygnały z własnego ciała, ma zaufanie do swojego organizmu i tego, co jej podpowiada, oraz do swoich emocji. Aby jednak to było możliwe, człowiek musi doznać bezwarunkowej akceptacji ze strony najbliższych. Dzięki niej ma poczucie, że może liczyć na szacunek i miłość nie tylko wówczas, gdy spełni jakieś warunki. Może być szanowany i kochany jako on sam – ze swoimi zaletami i wadami, w pełni. Nieotrzymywanie bezwarunkowej akceptacji czy to w okresie dziecięcym, czy w życiu dorosłym może skutkować brakiem zaufania do samego siebie, a tym samym do odcinania się od własnych stanów emocjonalnych oraz do dyskredytowania własnych doświadczeń. Taki człowiek prawdopodobnie nie będzie mógł odnaleźć drogi do realizacji własnego potencjału. Rozwój w świecie instant Współczesny świat oferuje więcej możliwości niż kiedykolwiek wcześniej. Na wyciągnięcie mamy nie tylko dobra kultury, ale również szkolenia, kursy czy warsztaty. Epidemia COVID-19, która wiele działań przeniosła do przestrzeni wirtualnej, sprawiła też, że darmowe webinary czy płatne szkolenia mamy na wyciągnięcie ręki – wystarczy zarejestrować się na wydarzenie albo przelać pieniądze, by móc uczestniczyć w wydarzeniach nawet z drugiego krańca Polski czy świata. Dzięki temu możemy podnosić swoje kompetencje bez wychodzenia z domu, co wydaje się mieć same zalety, ale jednak zawiera w sobie pewną pułapkę, którą jest nieustanne dążenie do doskonalenia siebie bez refleksji, czy to zmierzanie w dobrym kierunku. Skoro w świecie instant wszystko jest dostępne, może wydawać się nam, że musimy maksymalnie wykorzystywać każdą okazję, ponieważ w innym wypadku tracimy szansę na to, by się rozwijać. W skrajnych przypadkach rezygnujemy z odpoczynku i wolnego czasu na rzecz poddawania się presji ciągłego samorozwoju i wychodzenia ze swojej strefy komfortu, wierząc, że kolejne wystąpienie publiczne, kolejne szkolenie uczące przełamywania barier czy kolejny warsztat będący dla nas czymś nowym i stresującym dadzą poczucie, że rozwijamy swoje umiejętności i wzrastamy. Niestety, szybko może się okazać, że nawet uczestnictwo w kilku kursach miesięcznie nie daje poczucia zadowolenia z siebie oraz spełnienia. A właśnie po to urzeczywistniamy swój potencjał, by żyć w zgodzie ze sobą i rozwijać swoje talenty. Przy przekraczaniu granic strefy komfortu można zapomnieć o tym, że ciągłe wychodzenie z niej, by się rozwijać, może nie dawać zadowalających efektów z powodów, o których pisał Carl Rogers – rozwój powinien odbywać się przy bezwarunkowej akceptacji i zaufaniu. Jeśli polega na tym, że cały czas człowiek próbuje doskonalić samego siebie i poszukiwać sposobu, by się zaakceptować, nie będzie realizacją potencjału w rozumieniu humanistycznej samorealizacji. Strefa komfortu – miejsce na rozwój Strefa komfortu nie ma dobrego PR-u wśród mówców motywacyjnych i coachów. Kojarzy się ze stagnacją i rezygnacją z rozwoju. Czy jednak rzeczywiście tak musi być? Czy nic dobrego nie płynie z pozostawania w swojej strefie komfortu? Tak niedoceniana sfera bezpieczeństwa ma swoje zalety i jest potrzebna, by móc się rozwijać: 1. Strefa komfortu jest konieczna, aby czuć się bezpiecznie i pewnie wtedy, kiedy przeżywamy trudne emocje czy stajemy przed wyzwaniami. Nowe doświadczenia wymagają więcej czasu i energii, przez co czasami naruszają dobrostan psychiczny. To dzięki powrotowi do swojej strefy komfortu, czyli czerpaniu z zasobów i umiejętności, które już posiadamy, możemy się rozwijać. Każdorazowe wyjście z tej strefy wiąże się z tym, że trzeba z niej czerpać – to umożliwia zachowanie równowagi emocjonalnej i dobrego samopoczucia wtedy, gdy przychodzi zmierzyć się z czymś nieznanym, a przez to trudnym i stresującym. 2. Strefa komfortu jest potrzebna zawsze wtedy, gdy wokół dużo się dzieje. To właśnie w niej znajdują się wszystkie przez lata gromadzone doświadczenia i kompetencje, które w momencie kryzysów pomagają poradzić sobie z natłokiem emocji i spraw. Świadomość, co jest bezpieczną przystanią i umiejętność okazyjnego pozostania w niej to cenne życiowe lekcje. Takie podejście jest formą dbania o swoje zdrowie psychiczne, a przecież tylko dobra kondycja pozwala na dalszy rozwój. 3. Dla niektórych osób przebywanie poza swoją strefą komfortu jest nie tylko niekorzystne, ale przede wszystkim przerażające. Nie potrzebują oni wielu stymulacji, nowe wyzwania wywołują w nich raczej paraliżujący lęk niż ekscytację z powodu robienia czegoś innego. Dlatego zawsze warto rozważyć swoje indywidualne potrzeby – czy rzeczywiście do rozwoju potrzebne jest nam wyjście ze strefy komfortu, czy raczej musimy w niej zostać, by w ogóle podejmować rozwojowe kroki? Podsumowanie Jednocześnie nie warto demonizować wychodzenia poza strefę komfortu. Czasami każdemu z nas się to zdarza i choć początkowo nowe obowiązki i nowe wyzwania mogą wydawać się trudne, to jednak z biegiem czasu i nabierania wprawy niejako asymilujemy je do swojej bezpiecznej przystani. Wyzwania są nam potrzebne do tego, by zachować równowagę psychiczną, ale trzeba pamiętać, że mają to być takie zadania, które nawet jeśli wywołują przez chwilę stres, to jednak odpowiadają naszym zasobom i możliwościom, a nie je przekraczają. Wychodzenie poza strefę komfortu w te obszary, które są dla nas za trudne, może okazać się zbyt kosztowne emocjonalnie. Zawsze warto słuchać siebie, ufać swojej umiejętności oceny sytuacji i rozwijać się zgodnie ze swoim potencjałem. Bibliografia: • A. Molinsky, When You Should Stay Right Inside Your Comfort Zone, https://www.psychologytoday.com/us/blog/adaptation/201709/when-you-should-stay-right-inside-your-comfort-zone (dostęp: 10.12.2020). • W pułapce pozytywnego myślenia. Jak się nie dać pop-psychologii?, https://www.polskieradio.pl/10/4023/Artykul/2299140,W-pulapce-pozytywnego-myslenia-Jak-sie-nie-dac-poppsychologii (dostęp: 10.12.2020).