Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Docenić własną pracę. Część I
Opracowała: Zofia Grudzińska, psycholog, nauczycielka języka angielskiego, współzałożycielka i koordynatorka ruchu społecznego Obywatele dla Edukacji
Jeśli spytać kogokolwiek, dlaczego warto doceniać własną pracę, można usłyszeć zdziwiony głos: „No jak to? Jak można nie doceniać czegoś, co się samemu zrobiło?”. I to jest doskonała odpowiedź… Ale skoro tak, to dlaczego jest tak wielu ludzi wokół nas, którzy nie doceniają owoców swoich wysiłków?
Czy doceniamy naszą pracę?
Maria ma 47 lat, od ponad 20 lat pracuje w tej samej szkole podstawowej. Uczy języka polskiego, sprawuje funkcję opiekunki samorządu uczniowskiego, czuwa nad przygotowaniem licznych apeli i występów w Miejskim Ośrodku Kultury, wielu jej uczniów ma na koncie zwycięstwa w konkursach i olimpiadach. Ale czuje, że albo jej osiągnięcia są nieważne („Krysia to dopiero ktoś, zrobiła już trzy podyplomówki, a ja tylko jedną”), albo pochwały należą się innym („Tak, mam laureatów, ale to nie moja zasługa, po prostu trafiałam na inteligentne dzieci”). Kiedy w zeszłym roku ponownie nie doczekała się nagrody dyrektorskiej, koleżanki namawiały, by gdzieś z tym poszła, bo najwyraźniej jest pomijana w odwecie za to, że ma lepsze osiągnięcia pedagogiczne niż dyrektorka, też polonistka. „No co wy, przecież ja naprawdę nic takiego wielkiego nie robię, to tylko moja praca” – odpowiedziała koleżankom. Nie pomogły tłumaczenia: „Twoja praca, ale świetnie ją wykonujesz i należy ci się wyróżnienie”, bo Maria sama nie uważa, aby tak było.
Paweł doskonale maluje, jego prace często są eksponowane na szkolnych wystawach, raz pojechały do wojewódzkiego miasta na przegląd młodzieżowej sztuki zaangażowanej. Uczy się średnio, ale nie beznadziejnie. Od kilku miesięcy odwiedza psychologa, bo rodzice są zaniepokojeni jego niskim poczuciem własnej wartości. „Kiedy jego grafika została wybrana spośród kilkudziesięciu prac na tę wojewódzką wystawę, a on najpierw nam o tym nie powiedział, a potem mamrotał tylko, że to dlatego, że pani go lubi i wstyd mu wobec innych, których rysunki pominięto, zaczęliśmy z nim rozmawiać i z przerażeniem stwierdziliśmy, że nasz syn uważa się za gorszego od innych. Okazało się, że pogubił wiele wcześniejszych prac. A może wyrzucił? Do tego już nie dojdziemy. Postanowiliśmy coś z tym zrobić, bo chcemy, żeby zaczął patrzeć na siebie sprawiedliwie” – mówią rodzice.
Maria i Paweł to ludzie, którzy nie uważają się za wartościowych, nie chcą słyszeć słów uznania od innych, a swoje dokonania stawiają niżej, niż na to zasługują. Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że niespecjalnie lubią samych siebie.
O samoakceptacji i poczuciu własnej wartości
W psychologii osobowości oraz – co nawet ważniejsze – w psychoterapii znane i szeroko stosowane jest pojęcie własnej wartości. Człowiek, który nie docenia swoich działań i ich produktów, może oczywiście swoje zdanie opierać na realistycznej ocenie ich wartości; być może Paweł ma rację, że kiepsko maluje, a Maria naprawdę jest przeciętną nauczycielką. Wtedy jednak nasuwa się pytanie: dlaczego tak realistyczna osoba nie zmienia obszaru swojej aktywności?
Najczęściej jednak osobista ocena nie jest oparta na obiektywnych kryteriach, a okazjonalne wpadki są uogólniane w postaci przekonań typu: „Ja nigdy nic nie robię dobrze”. Wokół zagadnienia samoakceptacji i poczucia własnej wartości przeprowadzono tyle badań, a prace na ten temat można liczyć w tysiącach.
Warto przy okazji uporządkować pojęcia. Psychologia posługuje się – czasem zamiennie – określeniami „poczucie własnej wartości”, „samoocena” i „samoakceptacja”. Zasadniczo jednak mają one nieco odmienne zakresy znaczeniowe. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że samoocena jest najczęściej traktowana jako poznawczy aspekt poczucia własnej wartości, jeden z elementów samowiedzy, zawierająca sąd wartościujący dotyczący swoich specyficznych cech: wyglądu, zdolności twórczych, relacji z innymi ludźmi, atrakcyjności społecznej. To stanowisko reprezentowane przez psychologię humanistyczną.
Obraz „ja” rozwija się w procesie dążenia do wewnętrznej spójności i zgodności pomiędzy „ja” a doświadczeniem, a samoocena jest wynikiem końcowym złożonego procesu mediacji między „ja” realnym a „ja” idealnym oraz porównywaniem siebie z innymi.
Wysoka samoocena
Należy zauważyć, że wysoka samoocena nie musi oznaczać wysokiego poziomu poczucia własnej wartości; może być bowiem nieadekwatnie zawyżona i stanowić formę maskowania zaniżonego poczucia własnej wartości, wyrastającą z lęku przed konfrontacją z ocenami społecznymi. Nauczyciele znają uczniów, którzy są „odporni na wszelkie sugestie, jak można by coś zrobić lepiej”, chociaż ich prace są usiane błędami. Jeśli zaś taki uczeń skończy studia pedagogiczne i sam zostanie nauczycielem, skonfrontowany z negatywną oceną po hospitacji jego lekcji przytoczy na pewno mnóstwo powodów, dla których dyrekcja nie docenia jego pracy.
Czy to oznacza, że taki człowiek docenia swoje dokonania? Zapewne tak, jeśli zdążył wznieść wysoko mury mechanizmów obronnych, by nie przyjmować obiektywnych ocen zewnętrznych, jeśli zakłócają jego wyidealizowany obraz „ja”. Kiedy jednak tacy ludzie wchodzą w terapię psychologiczną, okazuje się, że pozorne „docenianie” jest podszyte ogromnym lękiem i owocuje labilnością emocjonalną.
Lubienie siebie samego
Z kolei pojęcie samoakceptacji określa się jako zgeneralizowaną, pozytywną postawę wobec siebie, obejmującą zarówno aspekty poznawcze, jak i emocjonalne. W praktyce wyraża się ona jako „lubienie” siebie samego, a co za tym idzie – skłonność do pozytywnej postawy wobec innych ludzi (akceptowanie ich). Można więc rozpatrywać samoakceptację w kategoriach pozytywnej postawy względem samego siebie. Jest ona niezbędna dla kształtowania prawidłowych, pełnowartościowych relacji interpersonalnych, wyzwala inicjatywę i swobodę w podejmowaniu różnych form aktywności twórczej i społecznej. To ostatnie spostrzeżenie wiąże się pośrednio z zagadnieniem doceniania swoich dokonań, bo osoby o niskiej samoakceptacji często z góry rezygnują z podejmowania wysiłków. Wtedy faktycznie trudno im „doceniać” coś, czego po prostu nie wypracowały. W procesie przywracania zdrowych stosunków wewnętrznych takiej osoby zaczyna się od wzmocnienia poczucia bezpieczeństwa, warunkującego efektywną pracę nad samooceną, początkowo skupioną na cechach, by stopniowo przechodzić do zachęty do podejmowania działania, którego pozytywne rezultaty posłużą wzmocnieniu samooceny i rozpoczęciu pracy nad samoakceptacją. Czy uczniowie lubią siebie?
Ewelina spędza dużo czasu nad książkami, ale ze szkoły przynosi niskie stopnie. W trakcie spotkań z pedagogiem szkolnym wychodzi na jaw, że dziewczynka właściwie siedzi nad podręcznikami, ale nie usiłuje się uczyć, bo twierdzi, iż „i tak nic nie zapamięta”. Podczas pierwszej rozmowy z psychologiem dziewczynka rzuciła od niechcenia: „Taka już jestem nieudana, dziwię się, że mnie rodzice kochają”.
Z kolei Grażyna nie ma trudności w uczeniu się, więc była często zgłaszana do rozmaitych konkursów – na których odpadała w pierwszych eliminacjach. Stopniowo nauczyciele przestali ją zgłaszać. „Widzicie, miałam rację – nie jestem zdolna” – podsumowała Grażyna na wizycie w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie zabrali ją rodzice, uważając, że córka marnuje swój potencjał. Stopniowo udało się doprowadzić do wyznania, że z góry nie wierząc w sukces, dziewczynka wolała przegrać na starcie, zamiast ryzykować grę o wyższą stawkę.
W trosce o dobrostan psychiczny
Poczucie własnej wartości posiada najszerszy zakres pojęciowy, zawierający w sobie zarówno samoocenę, jak i samoakceptację. Jest ono tożsame z niesłychanie ważnymi elementami dobrostanu psychicznego – z poczuciem własnej godności, szacunku wobec siebie oraz pewności siebie, które determinują efektywne działanie osoby. Dojrzałe poczucie własnej wartości jest czasem porównywane z fizjologicznym systemem odpornościowym, jako ten konstrukt świadomości, który nie tylko warunkuje siłę przetrwania, ale także zdolność jednostki do samokontroli i samoaktualizacji.
W poczuciu własnej wartości można wyróżnić takie aspekty jak:
• samoskuteczność wyrażającą się poczuciem osobistej kompetencji w radzeniu sobie z wyzwaniami życia,
• zaufanie we własne możliwości (m.in. zdolność do racjonalnego myślenia oraz podejmowania decyzji umożliwiających jednostce konstruktywne przystosowanie się do zmian),
• poczucie szacunku wobec siebie samego, postrzeganie siebie jako osoby godnej życiowego sukcesu i osobistego szczęścia.
Wpływ rodziców
Chociaż lata spędzone w środowisku nacechowanym nietolerancją dla popełnianych błędów i krytyką ad hoc ma wielki wpływ na formowanie postaw, w tym poczucia własnej wartości i samooceny, nie wolno zapominać, że pierwszy wpływ na młodego człowieka mają rodzice. W historii, która się często powtarza, nie występują rodzice źli – przeciwnie, są oni kochający i troskliwi. Po prostu nie przychodzi im na myśl, że dziecku i jego dokonaniom należy się szacunek. Nie wolno go mylić z bezkrytyczną adoracją cioć i dziadków, którzy w trzech bezładnych kreskach upatrują dowodu, że oto wyrasta im mały Picasso. Postawa szacunku wyraża się przede wszystkim w autentycznym zainteresowaniu i poświęconym dziecku czasie.
Mały Jaś mówi: „Tato, zobacz, jaką zbudowałem fajną ciężarówkę z klocków” – zwróćmy uwagę, że na tym etapie dziecko spontanicznie wyraża uznanie dla swojego dzieła. Po kilku latach klasycznej socjalizacji pierwsze odezwanie w tej sprawie będzie brzmiało: „Proszę pani, ładnie to zbudowałem?”.
W najlepszym wypadku zajęty rodzic rzuca zdawkowo: „Tak, Jasiu, fajna”. Nie sądźmy, że dziecko nie rozumie przekazu zawartego w samym tonie głosu, np. „Jestem zajęty ważnymi sprawami, a twoja ciężarówka jest nieważna”.
Gabrysia chwyta mamę za rękaw: „Mamusiu, ułożyłam serwetki”. Mama mogłaby odpowiedzieć przelotnym: „Tak, tak, córeczko, ślicznie” – ale powiedzmy, że akurat postanowiła poświęcić uwagę dziełu Gabrysi. Niestety, góra zmiętych szmatek nie wywołuje podziwu, co najwyżej przesłodzone: „Dziękuję, że chciałaś mi pomóc”, ale bywa, że mama wygłosi rzeczowy komentarz, uważając, że dziecko powinno wzrastać w prawdzie: „Nie tak to się robi, trzeba składać równo jedną na drugiej. Zawsze muszę po tobie poprawić”.
Jak powiedziano, nie chodzi o bezkrytyczną opinię. Jeśli jednak chcemy pomóc w uformowaniu zdrowego poczucia własnej wartości, trzeba po pierwsze zatrzymać się i spojrzeć naprawdę, a nie na odczep. Po drugie pochwalić – przynajmniej trud, chęci, intencje. Gdy uważnie się przyjrzymy, zawsze znajdziemy coś, co zasługuje na uznanie.
Jaś, którego „skorupka nasiąkła za młodu” postawą szacunku wobec własnych działań, będzie mniej podatny na szkolny trening pokory i zwątpienia we własne siły.
Podsumowanie
Szkolna „kultura błędu” (nazywana też „władzą czerwieni”) to planowanie i przeprowadzanie procesu edukacyjnego, w którym wagę przywiązuje się przede wszystkim do popełnianych błędów – oczywiście krytykując je, marginalizując pozytywne przejawy działań. Uczeń z założenia ma wykonać zadanie bezbłędnie… i właśnie to założenie jest z gruntu wadliwe. Gorzej: dla procesu formowania dojrzałej osobowości jest ono zabójcze. Jakby nie funkcjonowało w naszej tradycji piękne porzekadło o tym, że „uczymy się na błędach”, z którego wynika, że nauczyciel powinien się cieszyć z uczniowskich pomyłek, widząc w nich pierwszy autentyczny bodziec do uczenia się. Prezentacja prawidłowego wzorca to wyłącznie wstęp, a nie zakończenie procesu uczenia się, jak wydaje się sądzić wielu nauczycieli. Niestety, wdrukowane w dzieciństwie wzorce są silniejsze od wskazówek otrzymywanych w trakcie studiów. Trzeba jednak wciąż od nowa podkreślać ten chyba największy grzech edukacyjny.
Kilka ważnych pytań
Czy…
• czujesz się nieważny, niepotrzebny?
• czujesz, że masz niewielki wpływ na wydarzenia?
• często czujesz się oszukany przez ludzi lub okoliczności?
• uważasz, że wokół Ciebie jest wielu oszustów?
• przejmujesz się tym, co według Ciebie myślą o Tobie inni ludzie?
• nie pomagasz innym, bo wydaje Ci się, że Twoja pomoc jest niepotrzebna?
• boisz się wyrażać swoje zdanie na dany temat?
• boisz się problemów?
• myślisz o przyszłości z obawą?
• rezygnujesz z podjęcia ryzyka, bo myślisz, że i tak nie dasz sobie rady?
• umiesz docenić własne dokonania, czy też chwalony czujesz zażenowanie lub obawę, że w końcu wyjdzie na jaw, jak bardzo pochwały te są na wyrost?
Jeśli na choćby część tych pytań odpowiadasz twierdząco, w drugiej części artykułu znajdziesz pomysły, jak na własną rękę poprawić nieco swoją samoocenę i zacząć bardziej cenić swoją pracę i jej owoce.
Bibliografia:
• G.W. Allport, Osobowość i religia, Warszawa1988.
• N. Branden, Sześć filarów poczucia własnej wartości, Łódź 2003.
• C.S. Hall, G. Lindzey, J.B. Campbell, Teorie osobowości, Warszawa 2006.
• D.W. Johnson, Umiejętności interpersonalne i samorealizacja, Warszawa 1995.
• J. Kozielecki, Psychologiczna teoria samowiedzy, Warszawa 1986.
• A. Maslow, W stronę psychologii istnienia, Warszawa 1986.
• L. Niebrzydowski, O poznawaniu i ocenie samego siebie, Warszawa 1976.
• L.A. Pervin, O.P. John, Osobowość. Teoria i badania, Kraków 2002.
• C.R. Rogers, Terapia nastawiona na klienta. Grupy spotkaniowe, Wrocław 1991.
• M. Seligman, Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełniania, Poznań 2005.