Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
E-przedszkole. W poszukiwaniu rozwiązań dydaktycznych w czasie kwarantanny
Opracowała: Alicja Mironiuk, nauczycielka wychowania przedszkolnego, nauczycielka języka angielskiego, animatorka, oligofrenopedagożka i wykładowczyni. Łącząc różne doświadczenia zawodowe, poszukuje twórczych metod w pracy z dziećmi i dorosłymi w odniesieniu do alternatywnych koncepcji pedagogicznych, idei zrównoważonego rozwoju oraz kultury popularnej
Artykuł stanowi pierwszą część poświęconą problemom związanym z organizacją dydaktyki przedszkolnej na odległość. Niebawem ukaże się także część druga, która będzie zawierała propozycję konkretnych rozwiązań.
Koronawirus. Pandemia. Kwarantanna. To słowa, które odmieniamy obecnie przez wszystkie przypadki. Jest to sytuacja bez precedensu, w której brak sprawdzonych rozwiązań, a wszyscy uczymy się metodą prób i błędów. Jedną z form prewencji jest zamknięcie placówek edukacyjnych i kontynuowanie nauki online. Od 25 marca edukacja zdalna dotyczy wszystkich i stanowi formę realizacji podstawy programowej także w przedszkolu. W jaki sposób nauczyciele edukacji przedszkolnej mogą spotkać się ze swoimi uczniami w wirtualnym kole?
Jak z@cząć?
Podstawą organizacji zajęć e-learningowych są uwarunkowania sprzętowe oraz kompetencje informacyjne po obu stronach łącza – w domu nauczyciela i rodzica. W idealnym świecie każdy ze wspomnianych dysponuje: komputerem z dostępem do szybkiego internetu, kamerą, głośnikami, drukarką oraz skanerem. Każdy wie, jak zalogować się na pocztę/platformę/ stronę, instalować wybrane programy, np. Skype (w tym wyrazić odpowiednie zgody), a potem efektywnie z nich korzystać, a także potrafi skanować dokumenty i tworzyć załączniki. W realnym świecie natomiast zmagamy się z wyzwaniami dotyczącymi dostępu do sprzętu i materiałów, ustalenia oficjalnego kanału komunikacyjnego oraz poziomem kompetencji cyfrowych.
Liczba osób na metr kwadratowy internetu
Wydaje się, że współcześnie jesteśmy mocno „zakotwiczeni” w internecie i już małe dzieci sprawnie korzystają z nowych technologii (w tym aplikacji mobilnych). Kiedy jednak komputer z medium rozrywki staje się narzędziem pracy i nauki, pojawiają się kolejne wyzwania. Przeanalizujmy je na przykładzie trzyosobowej rodziny. Dwójka rodziców pracuje zdalnie – co czasami wymaga obecności online przez osiem godzin dziennie, a czasami wykonania określonych zadań w dowolnym czasie. Ich dziecko także otrzymuje zadania do zrobienia – online lub w „papierowej” wersji, w zależności od formy opracowania. Oznacza to, że trzy osoby potrzebują dostępu do komputera z szybkim łączem internetowym. Aby nie przeszkadzać sobie nawzajem – w czasie telekonferencji czy oglądania filmów edukacyjnych – dobrze byłoby mieć słuchawki z mikrofonem. Jeżeli nauczyciel wyśle kartę pracy do uzupełnienia, potrzebna jest drukarka. Przydałby się jeszcze skaner do przesłania gotowej pracy (choć w tym przypadku można poratować się zdjęciami ze smartfona). Ponadto (straszy) przedszkolak nie czyta na tyle sprawnie, by podążać za pisanymi instrukcjami – z tego powodu, a także po to, by kontrolować treści, które przegląda dziecko w internecie, dorosły powinien mu towarzyszyć. Podsumowując, aby sprawnie korzystać z edukacji online, rodzice powinni mieć w domu małe biuro. Podobnego potrzebuje nauczyciel, by opracowywać i przesyłać zróżnicowane (w tym multimedialne) treści.
Część osób, które wykonują pracę zdalną, otrzymała odpowiednie wsparcie i wyposażenie od swoich pracodawców. Komfort ten zwykle dotyczy pracowników korporacji – nauczyciele tymczasem pracują w domu, wykorzystując prywatny sprzęt oraz domowe łącze internetowe. Taka praca nie jest dla nich nowością, niektórzy w tej formie realizują część pensum. Jednakże przygotowanie na starym komputerze filmu lub spotkanie live z większą grupą odbiorców, gdy łącze internetowe nie jest najszybsze, mogą stanowić nie lada wyzwanie.
Halo, to ja, wasz nauczyciel!
Mamy teraz do czynienia z czasem, w którym dotkliwie odczuwamy brak procedur i gotowych rozwiązań. Jedną z kluczowych, ale także najbardziej kontrowersyjnych kwestii związanych z e-learningiem jest wybór kanału komunikacji z rodzicami. W szkołach wypróbowanym rozwiązaniem są różne formy e-dziennika, które ich użytkownicy znają jeszcze z czasów sprzed epidemii koronawirusa. Korzysta z nich jednak tylko część przedszkoli – zwykle decydują się raczej na komunikację z rodzicami za pośrednictwem strony internetowej przedszkola (zakładki grupowej) lub kontakt telefoniczny. Wiele form kontaktu online zostało ograniczonych lub zaniechanych w związku z wprowadzeniem RODO. W połowie marca nauczycieli postawiono przed wyzwaniem związanym z ustaleniem sposobu komunikacji w czasie zamknięcia placówek. Brak tu jednak jednoznacznej wykładni prawnej. Nadal obowiązują przepisy RODO, zgodnie z którymi nauczyciele, przetwarzając dane rodziców (w tym ich adresy e-mailowe), powinni korzystać nie tylko ze służbowych kont poczty elektronicznej, ale także służbowego komputera, co, jak wiemy, jest niemożliwe ze względu na ograniczenia w dostępie do sprzętu.
Pewnym rozwiązaniem jest tworzenie zamkniętych grup (np. w ramach poczty czy narzędzi takich jakich Microsoft Teams), których użytkownicy nie podają swoich danych, a jedynie logują się za pomocą hasła. Inne dotyczy korzystania z oficjalnych form komunikacji online –platform czy grup oferowanych przez władze oświatowe na danym terenie. Aby jednak przekazać dane do logowania, nauczyciel musi się skontaktować z każdym rodzicem, korzystając z prywatnego telefonu/komunikatora w celach służbowych (o ile społeczność grupy przedszkolnej nie korzystała z takich narzędzi wcześniej lub nie ustalono formy komunikacji, gdy placówki jeszcze funkcjonowały). W praktyce nauczyciel przedszkola staje przed dylematem – jak realizować e-learning i kontaktować się z rodzicami bez naruszenia RODO. Niestety, najczęściej jedynym rozwiązaniem okazuje się korzystanie z drogi prywatnej, a nie służbowej. Niestety – bo trudno przewidzieć, jakie mogą być konsekwencje tych praktyk (dla nauczyciela i placówki), gdy przyjdzie czas na udokumentowanie swojej pracy online.
Rodzic też nauczyciel, nauczyciel też rodzic…
W medialnej dyskusji dotyczącej organizowania pracy edukacyjnej w czasie kwarantanny coraz częściej pojawiają się słowa krytyki pod adresem nauczycieli. Dotyczą one odpowiedzialności za kontynuowanie pracy w czasie zajęć online, która w praktyce zostaje zrzucona na rodziców (choć zadania opracowują nauczyciele). Jedni zwracają uwagę na nadmierne obłożenie pracą, inni wręcz przeciwnie, zarzucają nauczycielom lenistwo; niektórzy przypominają, że dostęp do materiałów dydaktycznych mają mniejszy niż w przedszkolu, a możliwość zakupu nowych jest obecnie mocno ograniczona. Jeszcze inni wspominają o tym, że swój czas muszą podzielić między kilkoro dzieci. Część komentarzy dotyczy braków sprzętowych lub nieumiejętności korzystania z wybranych programów lub aplikacji.
Rodzicami są też nauczyciele – opracowujący plany zajęć zdalnych dla swoich uczniów i jednocześnie realizujący zadania, które ich „prywatne” dzieci otrzymały do wykonania. Gdy ogłoszono, że placówki będą zamknięte, części z nich trudno było zabrać do domu odpowiednią liczbę materiałów dydaktycznych – np. książek, które mogliby przeczytać swoim przedszkolakom online. Czasami też niełatwo przełożyć doświadczenie bycia razem na dywanie na zajęcia online – bo czy pięć zadań zaproponowanych na dzień to dużo, czy mało? W tym dziwnym czasie rodzice stali się trochę bardziej nauczycielami, ale to nie oznacza, że wykształceni nauczyciele przestali wykonywać swój zawód. Gdy frustracja, związana także z przedłużającą się izolacją i poczuciem zagrożenia, zaczyna dochodzić w rodzicach do głosu, warto pamiętać, że to nie jest strajk, to nie są ferie – to jest stan epidemii, którego nikt nie planował, a z którego konsekwencjami każdy radzi sobie najlepiej, jak potrafi.