Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Trudności w komunikacji. Jak przełamywać bariery? Część I
Opracowała: Zofia Grudzińska, psycholog, nauczycielka języka angielskiego, współzałożycielka
i koordynatorka ruchu społecznego Obywatele dla Edukacji
Podstawę kontaktów międzyludzkich wydaje się stanowić komunikacja – otwartość i gotowość, by nie tylko mówić, ale i słuchać. Chcąc budować z uczniami relację nieopartą na strachu czy sztucznym podkreślaniu dystansu, a raczej taką, która, dając poczucie bezpieczeństwa, wspomaga proces uczenia się, warto, by nauczyciele przyjrzeli się temu, jak porozumiewają się z uczniami. Młodzi ludzie chcą rozmawiać. A my?
„Edukacja to relacja” – takie hasło coraz częściej przebija się przez tradycyjną koncepcję oświaty, w której nauczyciel jest aktywnym nadawcą, przekazującym wiedzę, a uczeń – pasywnym i posłusznym odbiorcą. Model, który mógł przynosić korzyści uczącym się w XVIII i XIX w., we wciąż żywej „kulturze mistrza”, w miarę rozwoju myśli oświecenia i pozytywizmu poddawano coraz poważniejszej krytyce. Analiza historii dynamiki „społeczności” szkolnej pod kątem wzorców komunikacyjnych byłaby fascynującym tematem na pracę naukową, w artykule prasowym można najwyżej poczynić tę wzmiankę, by poświęcić resztę uwagi stronie praktycznej zagadnienia.
Wzorce komunikacyjne
Tak więc jeśli dawniej nauczyciele nie musieli się przejmować jakością swojego „dialogu” z uczniami – bo po prostu się w taki nie wchodziło – stopniowo stan rzeczy ulegał zmianie. Już w XIX w. pojawili się pedagodzy, którzy znajdowali w uczniach partnerów do rozmowy, chociaż nadal to nauczyciel w tej relacji dominował. W latach 20. ubiegłego wieku pojawiły się pierwsze szkoły demokratyczne, w których rozmowa z uczniem stała się osią ustawicznego formułowania i negocjowania szkolnej rzeczywistości, z powodzeniem zastępując, w zakresie procesów edukacyjnych, tradycyjne modele transmisji wiedzy.
Kiedy wracam do ulubionej lektury z dzieciństwa, Wspomnień niebieskiego mundurka Wiktora Gomulickiego, nie mogę się nadziwić, z jakim sentymentem i niefałszowaną miłością autor opisuje dziecięce doświadczenia szkolne, w których nauczyciele (i to nieliczni) co najwyżej raczą przemówić do ucznia jak do ludzkiej istoty. Jeszcze do niedawna komunikacja realizowała się tu według proporcji 80 proc. „przemawiania” do 20 proc. „dialogowania”, przy czym dialog najczęściej rozumiano poprzez model „belfer pyta, uczeń odpowiada”. Obecnie przyszli nauczyciele już na studiach uczą się nawiązywania komunikacji z rodzicami i uczniami, a w wyszukiwarkach internetowych wyskakują dziesiątki linków do publikacji na ten temat. Oczywiście nabyta wiedza niekoniecznie przekłada się na praktykę, ale każdy świeżo upieczony kandydat na nauczyciela wie, że z uczniami rozmawiać trzeba. Warto zauważyć, iż ze względu na specyfikę naszej kultury szkolnej, w której wciąż aktualne jest przysłowie „dzieci i ryby głosu nie mają”, to nauczyciel ma obowiązek inicjować tę relację. Należy do niego także troska o jej jakość – chociaż uczniowie ponoszą odpowiedzialność za swoje wypowiedzi.
Nie sposób pominąć czynników osobowościowych i wyuczonych wzorców socjalizacji. W sposób naturalny łatwiej będzie nawiązać wartościowy i autentyczny dialog komuś, kto lubi rozmawiać z ludźmi, słuchać ich i wchodzić z nimi w interakcje. Nie będą skłonne wywyższać się i lekceważyć głosu ucznia osoby, które dorastały w rodzinach, w których panował tzw. demokratyczny styl rodzicielstwa. Trudno będzie się przestawić natomiast tym nieśmiałym lub wychowywanym przez rodziców autorytarnych. Mimo to komunikacja to przede wszystkim umiejętność, którą można do pewnego stopnia wytrenować. Każdy nauczyciel może wypracować model stosunków z uczniami oparty na otwartości, wzajemnej trosce, uwzględniający odrębność każdego uczestnika i przynoszący obu stronom satysfakcję.
Reguły komunikacji
W dialogu nauczyciela z uczniem obowiązują te same zasadnicze reguły, co w pozostałych rodzajach komunikacji międzyludzkiej. Paul Herbert Grice wyróżnił cztery maksymy konwersacyjne, które mają ułatwiać stosowanie się do ogólnej reguły, jaką jest zasada kooperacji. Komunikacja zafałszowana lub nieefektywna prawie zawsze wiąże się z ignorowaniem co najmniej jednej z nich, nauczyciele zaś powinni brać pod uwagę jeszcze dodatkowe ograniczenia.
Maksyma ilości uczy, że komunikat powinien zawierać tyle danych, ile to konieczne. Nadmiar informacji powoduje, że odbiorcy, zalanemu szczegółami, trudno zrozumieć sens komunikatu. Nauczyciele muszą dodatkowo pamiętać o różnicy wieku, ogólnego poziomu socjalizacji, „wyrobienia towarzyskiego” czy wykształcenia.
Maksyma jakości zobowiązuje do mówienia prawdy. Nauczycielskiego kłamstwa nic nie usprawiedliwia. Jeśli nie można powiedzieć prawdy, milczenie też nie jest dobrym wyjściem. W takich momentach trzeba uczciwie powiedzieć uczniom o tej granicy szczerości.
Maksyma relacji oznacza, że trzeba mówić na temat, bez dygresji i odbiegania od głównego wątku – chyba że dygresja czemuś służy. Konia z rzędem nauczycielom, którzy są wolni od grzechu rozgadywania się bez potrzeby!
Maksyma sposobu nakazuje mówcy używanie środków wyrazu dostępnych odbiorcy (mówić głośno i wyraźnie, ale nie krzyczeć, nie używać słów i wyrażeń, których słuchacz nie zrozumie ze względu na brak wiedzy). Nauczyciele czasem zastanawiają się, czy nie wykorzystać języka młodzieżowego. Większość fachowców to odradza, ponieważ osoba dorosła przemawiająca slangiem nastolatków może być odebrana jako nieautentyczna, podlizująca się, a w najlepszym wypadku śmieszna; zresztą przy największych wysiłkach zapewne nie uda się uniknąć anachronizmów, bo młodzieżowe słownictwo i zwroty niebywale dynamicznie się zmieniają, czasem z miesiąca na miesiąc. Dobrze za to pamiętać, że napuszony, „dyrektorski” styl mówienia to absolutny „samobój”.
Pułapki komunikacji
Powyższe reguły obowiązują w każdym dialogu, niezależnie od tego, czy nauczyciel rozmawia z grupą uczniów, czy też z jednym z nich w cztery oczy. W ostatnim wypadku chodzi głównie o rozmowy z młodymi ludźmi doświadczającymi problemów. Pedagodzy potrafią dość biegle wykrywać sygnały wysyłane przez takich uczniów i uczennice. Gorzej z reagowaniem – nawet z samą decyzją, czy w ogóle podjąć działania, zamiast przekazać troskę komuś „bardziej kompetentnemu”. To jednak temat na odrębny artykuł. Warto tylko wspomnieć, że jeśli nauczyciel – nawet sam o tym nie wiedząc – chciałby, by uczeń się zachowywał się tak, jak gdyby nie miał problemu, posługuje się „językiem nieakceptacji”. Wysyła wtedy sygnały, które blokują potencjalną komunikację. Niektóre z tego typu komunikatów nauczyciele rozpoznają już jako niewskazane czy niedopuszczalne – osądzanie, wyzywanie, ośmieszanie, sarkastyczne dowcipkowanie czy amatorska „psychoanaliza”. Istnieją jednak pułapki bardziej subtelne, w które łatwo wpaść, ryzykując przerwanie komunikacji. Należą do nich np.:
1. Uciekanie się do poleceń (np. „weź się do roboty”) – łatwo można wyobrazić sobie, jak czuje się wtedy uczeń, który przeżywa trudności. Zamiast komunikacji pojawiają się opór, bunt, prowokacja, a szanse na porozumienie zostały zaprzepaszczone.
2. Stosowanie ostrzeżeń (choćby nauczycielowi wydawało się, że powinien „poinformować ucznia o możliwych konsekwencjach”): „Jeśli dalej będziesz się tak uczyć, nie masz co marzyć o dobrych stopniach”. To tylko pozornie informacja. Ton głosu i użyte sformułowanie sprawiają, że uczeń słyszy pogróżkę. Reaguje lękiem, który może objawiać się agresją albo uruchomić ucieczkowy mechanizm wyrażony lapidarną odzywką „a ja to olewam”.
3. Moralizowanie – niemal wszystkim dorosłym trudno powstrzymać się od nadużywania słów „powinnaś”/„powinieneś” i prawienia morałów. W ten sposób próbują narzucić uczniom swoją władzę, którą, prawdę mówiąc, obecnie w coraz większym stopniu tracą – nic więc dziwnego, że uczeń może zareagować obstawianiem przy swoim.
Podsumowanie
Wbrew popularnym stereotypom, sprawni w sztuce komunikacji z uczniem nauczyciele nie doradzają i bardzo rzadko proponują konkretne rozwiązania. Komunikat „ja wiem lepiej, co dla ciebie dobre” świadczy o tym, że nie wierzą, że uczeń jest zdolny do samodzielnego rozwiązywania swoich problemów. Co zaś niektórych może zaskoczyć, to informacja, że do sygnałów blokujących komunikację należą też pochwały na wyrost: „poradzisz sobie, jesteś taki zdolny”.
Proces komunikacji udoskonalić można zawsze. Początek tego procesu może być bolesny, bo wymaga przeprowadzenia diagnozy stanu obecnego: trzeba poprosić otoczenie o informację zwrotną, uznać ją (choć prawda może wiele osób nieprzyjemnie zaskoczyć) i opracować plan naprawczy.