Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Joker (2019) – żyjemy w społeczeństwie
Opracował: Łukasz Rogalski, absolwent filmoznawstwa oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej
Najnowszy film ze stajni DC, w całości poświęcony złoczyńcy nr 1 z Gotham City, był wyczekiwany przez fanów komiksowego uniwersum z kilku powodów. Pierwszym z nich był brak w postaci, bez której wydawałoby się, że Joker funkcjonować nie może. Batman, bo oczywiście o nim mowa, zawsze był jego dopełnieniem i powodem, dla którego popełniał swe zbrodnie. Tym razem mamy jednak okazję obejrzeć historię człowieka z krwi i kości, poznając go, zanim jeszcze wstąpił na drogę przestępczą. Drugim powodem były podkreślane przez twórców związki z klasykami kina. Zapewnianie widzów o czerpaniu ze stylistyki Martina Scorsese i jego Taksówkarza z lat 70’, (co finalnie zostaje uwypuklone obecnością Roberta De Niro w roli showmana – Murray’a Franklina) czy odwoływanie się do stylistyki kina noir nadawało przedsięwzięciu rangi czegoś oryginalnego, czego filmowy świat komiksu jeszcze nie widział. Mieliśmy co prawda w historii kina takie filmy, jak Watchmen: Strażnicy, ale tam sytuacja była dużo prostsza, bo film oddawał po prostu ducha powieści graficznej. W tym przypadku jest on zupełnie oddzielnym tworem, którego twórcy z komiksu korzystają, lecz przedstawiają alternatywną wizję wydarzeń, w pomysłowy sposób korzystając z estetyki tych mediów. Ostatnim z wymienianych tutaj powodów jest fakt, że DC nadal szuka sposobu, aby godnie reprezentować swoje produkty w walce z głównym rywalem, którym jest Marvel Studio. Choć pewien sukces osiągnęła już chociażby ich Wonder Woman, to nadal była to tylko kropla w morzu twórczej nieporadności, a Joker miał zapewnić całkowitą świeżość przy okrojonym – w porównaniu z konkurencją – budżecie.
Jedno, to fakt przedstawiania antagonistów w sercu opowieści (pamiętamy chociażby Legion Samobójców) – czym innym jest jednak tworzenie z nich postaci typowo tragicznych i odejście od rozrywkowego kina, co powoduje, że moralność widza „rozmywa się” wraz z widowiskowymi strugami krwi na kinowym ekranie. Jak udało się to przewartościowanie reżyserowi znanemu przede wszystkim z takich „hitów” jak Kac Vegas? Trzeba przyznać, że Todd Phillips sprawił, że nowy Joker wypełnia pewną społeczną lukę, lecz pierwsze skrzypce (i główną rolę) gra tutaj Joaquin Phoenix. W odróżnieniu od swojego poprzednika (Jareda Leto) już teraz można stwierdzić, że wykreował on postać godną konkurowania z legendarnym już Jokerem Heatha Ledgera. Arthura Flecka, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko Jokera, poznajemy w momencie trudnienia się zawodem klauna. Promuje sklepy na ulicy, odwiedza chore dzieci w szpitalu, a jego celem jest spełnianie przepowiedni swojej matki (Frances Conroy), z którą mieszka, o tym, że narodził się po to, aby dawać ludziom radość. Trudno jednak nazwać go przeciętnym mężczyzną. Widoczne deformacje wychudzonego ciała, tajemnicza choroba neurologiczna objawiająca się niemożliwymi do powstrzymania wybuchami śmiechu bez względu na nastrój, wyalienowanie społeczne i sceny w gabinecie psychoterapeutycznym dają nam jasny komunikat o głębokim zaburzeniu psychicznym. Flack, próbując łapać każdą chwilę normalności, spotyka się tylko z nienawiścią i niezrozumiałą dla niego egoistyczną postawą społeczeństwa, którego nieufność i żerowanie na ludzkiej słabości jest na porządku dziennym. Rzeczywistość, w której obraca się niedoszły jeszcze Joker, jest nie do zniesienia dla straumatyzowanego człowieka, co staje się początkiem jego przemiany w maniakalnego przestępcę.
Dzieląc postać na dwie składowe, zahukanego samotnika i wariata znanego z komiksów, ze znanym nam Jokerem tak naprawdę mamy w filmie Phillipsa mało do czynienia. Reżyser kładzie głównie nacisk na zobrazowanie nam tragicznego położenia Arthura i bólu, który na naszych oczach rośnie do takiego stopnia, że zaczyna przypominać otchłań, przed którą nikt z nas nie zdołałby uciec. Skrajnie przedstawiony dramat jednostki nie tylko wywołuje współczucie dla antagonisty serii o Batmanie, lecz stanowi pewnie ostrzeżenie dla naszego świata. Porzucając wszelkie metafory i widowiskowość znaną z kina superbohaterskiego, film na podstawie komiksu nie był nigdy w sposób dosłowny tak blisko naszej rzeczywistości. Christopher Nolan, przy okazji konstruowania w Mrocznym Rycerzu swojej wizji Jokera w roku 2008, wzbudził podziw przede wszystkim dlatego, że jego fikcyjna postać była swoistym nosicielem rzeczywistych lęków dotyczących terroryzmu i społecznego niepokoju. Strach u Nolana był jednak w pełni kontrolowany i pozostawał na szklanym ekranie. W przypadku wizji Phillipsa Joker jest personifikacją zjawiska wyobcowania, filmem społecznie potrzebnym, abyśmy wszyscy zwrócili uwagę na ignorowany wciąż problem. Jeżeli Joker w wykonaniu Ledgera skupiał w sobie problematykę dotyczącą nas jako społeczeństwa, to Joker Phoenixa porusza intymne problemy jednostek. Po wyjściu z kina nie zostaje on na szklanym ekranie i w wiadomościach, a towarzyszy każdemu z nas, bo każdy z nas spotkał w swoim życiu kogoś, kto przypominał Arthura Flacka. Ba! Większość z nas w krytycznych momentach swojego życia pewnie mogłaby zidentyfikować się z bohaterem tej opowieści.
Film jest więc poruszającym obrazem jednostki pokonanej przez nieprzychylną rzeczywistość, a reżyser pokazuje nam, że odpowiedzialność za jej zbrodnie spoczywa na każdym z nas, bo społeczeństwo już dawno przestało spełniać swe podstawowe funkcje. Głównym złym w Jokerze nie jest on sam, a ludzka znieczulica i choroby psychiczne. Światowa Organizacja Zdrowia już dzisiaj bije na alarm i ostrzega, że depresja będzie do 2030 r. na pierwszym miejscu chorób występujących na świecie. Szaleństwo czai się tuż za rogiem i to najbardziej przeraża w najnowszym Jokerze.