Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Co kryje „lekturowe pudełko”?
Opracowała: Anna Sztulpa, nauczycielka języka polskiego z 10-letnim stażem. Pracuje w Szkole Podstawowej
nr 3 w Poznaniu
Wszyscy wiedzą, że lektury omawiać trzeba. Nawet te, które nie są w stanie zainteresować
współczesnego młodego odbiorcy. To ważny element realizacji podstawy programowej.
Najlepiej byłoby robić to w taki sposób, by nie zniechęcić dzieci do czytania,
a i samemu odczuć z tego satysfakcję.
Zmiany na liście lektur narzucają nauczycielom, jakie pozycje należy omówić, ale na
szczęście nie mają wpływu na wybór metod. A tutaj poloniści mają niemal nieograniczone
możliwości. Na drodze do realizacji nawet najbardziej zwariowanych pomysłów może stanąć
tylko czas, którego nie mamy zbyt wiele.
Jakiś czas temu odkryłam „lekturowe pudełko”, które pokochali (i ten czasownik nie jest tutaj
nadużyciem) wszyscy moi uczniowie. Przede wszystkim dlatego, że jest fantastyczną metodą
sprawdzenia, czy uczeń przeczytał lekturę. O zasadność i skuteczność robienia
tzw. kartkówek z treści lektury wciąż toczą się spory. Nie zrezygnowałam z nich całkowicie,
ale też szukam nowych rozwiązań.
Moja wersja „lekturowego pudełka” może mieć różne warianty. Mogę je przygotować sama
lub mogą to zrobić uczniowie. W pierwszym wariancie to nauczyciel kompletuje przedmioty
związane z lekturą i wkłada je do pudełka. Oczywiście nie wszystko można tam umieścić. Na
przykład, omawiając Dynastię Miziołków, nie włożę do kartonu żywego szczura,
ale może to być ilustracja go przedstawiająca lub album o hodowli gryzoni. Przedmioty
numeruję. Musi być ich nieco więcej niż uczniów w klasie. Każdy uczeń wybiera numer,
nauczyciel pokazuje, co się pod nim kryje. Zadaniem ucznia jest odpowiedzieć, jak dana
rzecz łączy się z lekturą. Dzięki temu, że skojarzeń może być więcej, zadanie jest
zdecydowanie mniej stresujące. A przecież każdy zna uczniów, którzy na pewno przeczytali
lekturę, ale niewiele z niej pamiętają.
Warto zgromadzić więcej przedmiotów i to z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze,
zawsze w klasie zajdzie się ktoś, kto nie poczeka na swoją kolej i wykrzyczy odpowiedź, na
co trzeba być przygotowanym. Po drugie, skojarzenie, które dla nas, dorosłego odbiorcy,
będzie oczywiste, dla uczniów może okazać się nie do odgadnięcia. Warto mieć to na uwadze.
Tym bardziej, że zespoły klasowe bywają bardzo różne. I po trzecie, aby zadanie było
zabawą, należy wziąć też pod uwagę możliwość dopytania, podarowania drugiej szansy,
w szczególności uczniom ze specjalnymi potrzebami. Jeśli klasa jest mało liczna, można
zrobić nawet dwie rundy.