Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

Jak rozwiązywać konflikty z podopiecznymi? Opracowała: Nina Olszewska, psycholog, psychoterapeuta, trener pracujący z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi Na co dzień zdarzają się sytuacje, które prowadzą do nieporozumień, sporów, kłótni, także między opiekunami a dzieckiem. Konflikt jest częścią składową życia, gdyż ludzie są różni – mają różne poglądy, potrzeby, pragnienia, zainteresowania, życzenia, często sprzeczne z wartościami innych ludzi. Konflikt nie musi być zły – decydującym czynnikiem jest sposób, w jaki konflikt zostaje opanowany. Jednak nie wszyscy akceptują ten fakt. Wiele osób, w tym spora grupa rodziców i opiekunów, uważa konflikt za coś, czego należy unikać. Wielu opiekunów dostrzega tylko dwa sposoby rozpatrywania sprawy: zwycięstwo lub porażka. Stanowi to źródło dylematów: czy być surowym, wtedy zwycięża dorosły (pierwsza metoda według Gordona) czy też uległym, a wtedy zwycięża dziecko (druga metoda według Gordona). Jest to postawa albo-albo. Relacja z dziećmi jest odbierana jako walka o władzę i konfrontacja. Jednak obie te metody są nieskuteczne i szkodliwe. Czy istnieje inne rozwiązanie konfliktu – bez walki? Z wzajemnym szacunkiem? Zanim opiszę taką metodę, przyjrzymy się bliżej relacjom opiekunów i ich wychowanków. Postawy opiekunów wobec dzieci i młodzieży Wyróżniamy trzy postawy, które ujawniają się w relacji z dziećmi, m.in. w reakcji na niepożądane zachowanie czy w trakcie konfliktu. Są to: podejście restrykcyjne, podejście przyzwalające oraz podejście demokratyczne. W podejściu restrykcyjnym opiekunowie stosują kary, stawiając siebie w pozycji policjanta, detektywa, sędziego, strażnika więziennego i kuratora w jednej osobie. Ich zadaniem jest roztrząsanie błędów, orzekanie o winie, wymierzanie kary oraz wykonywanie wyroków. Ważne! Podejście restrykcyjne umożliwia jedynie częściowe osiągnięcie podstawowych celów wychowawczych. Powstrzymuje ono niepożądane zachowanie, jednak nie uczy niezależnego rozwiązywania problemów i nie przekazuje pozytywnych lekcji dotyczących odpowiedzialności i samokontroli. To opiekunowie podejmują wszystkie decyzje, rozwiązują wszystkie problemy, mają władzę oraz kontrolę nad sytuacją, a zdanie dzieci w ogóle się nie liczy. To podejście odpowiada pierwszej metodzie opisanej przez Gordona. Skutki posługiwania się nią przez rodziców czy opiekunów dla uporania się z konfliktami są niekorzystne: słaba motywacja dziecka do wykonania tego, co opiekunowie uważają za rozwiązanie, niechęć wobec opiekunów. W podejściu przyzwalającym brak podstawowego elementu – stałych granic. Przyzwalający opiekunowie nieustannie zmieniają zdanie i próbują różnych taktyk, aby skłonić dziecko do współpracy. Bez przerwy powtarzają, przypominają, proszą, namawiają, przekonują, dyskutują oraz korzystają z dostępnych środków perswazji. Konsekwencje wyciągają późno lub wcale. Do czasu zakończenia konfliktu opiekunowie zazwyczaj rozmywają granice lub całkowicie rezygnują z ich wytyczania, a wychowankom udaje się postawić na swoim. Dzieci wychowane w ten sposób nie uczą się szacunku dla zasad czy autorytetów; nie uczą się też, jak odpowiedzialnie korzystać z wolności. Najczęściej myślą głównie o sobie i mają nadmierne poczucie własnej siły i sprawczości – są nauczone, że ich potrzeby są ważniejsze niż potrzeby innych. Często brak im wewnętrznej samokontroli, są samolubne i pełne pretensji, a w związku z tym mają trudności w relacjach z rówieśnikami i dostosowaniem się do przedszkola czy szkoły. Jako metoda wychowawcza postawa przyzwalająca jest zdecydowanie gorsza od restrykcyjnej i to zarówno dla opiekunów, jak i dzieci. Za jej pomocą nie osiąga się żadnego z podstawowych celów wychowawczych: nie powstrzymuje się niewłaściwego zachowania, nie uczy odpowiedzialności, nie przekazuje informacji dotyczących zasad i norm postępowania. Dzieje się tak, ponieważ za słowami nie idą czyny – wtedy dzieci uczą się ignorować dorosłych i robić to, na co mają ochotę. Komunikat, który otrzymują, brzmi mniej więcej tak: „Nie podoba mi się to, co robisz, ale nie będę nalegać, żebyś przestał, przynajmniej nie teraz”. Odpowiada to drugiej metodzie, opisanej przez Gordona. Skuteczne wychowanie dziecka wymaga równowagi pomiędzy stanowczością a szacunkiem. Podejście restrykcyjne jest stanowcze, ale brak mu szacunku. Podejście przyzwalające reprezentuje drugą skrajność – szanuje dziecko (choć jednocześnie rodzice sami się nie szanują), ale brak mu stanowczości. Obie skrajności opierają się na takich metodach rozwiązywania problemów, zgodnie z którymi jedna ze stron zawsze przegrywa. Żadna nie uczy odpowiedzialności ani nie prowadzi do osiągnięcia podstawowych celów wychowawczych. Ani bycie surowym, ani bycie uległym wobec dzieci nie rozwiązuje wielu trudnych sytuacji. W takim razie co zamiast tego? Za Gordonem proponuję metodę „bez porażek”, czyli podejście demokratyczne. Podejście demokratyczne to metoda rozwiązywania problemów, w której nie ma przegranych. Łączy ona stanowczość z szacunkiem oraz pomaga osiągnąć wszystkie podstawowe cele wychowawcze. Powstrzymuje niepożądane zachowanie dziecka, uczy je odpowiedzialności i zasad dotyczących akceptowanych postaw. Umożliwia osiągnięcie celów w krótszym czasie i przy użyciu mniejszej energii, bez ranienia uczuć, niszczenia związków czy powodowania konfliktów. W tym podejściu opiekunowie aktywnie słuchają swoich podopiecznych, stosują zachęcające komunikaty, a w razie potrzeby – wyciągają konsekwencje. Ta metoda opiera się na dialogu, rozmowie, komunikacji oraz zakłada aktywny udział dzieci w rozwiązywaniu problemów. Porównując: • podejście restrykcyjne/autorytarne wytycza granice, ale nie daje możliwości wyboru, • podejście przyzwalające daje wolność i możliwość wyboru, lecz wytycza zbyt chwiejne granice, natomiast • podejście demokratyczne daje dziecku wolność w ramach jasno określonych granic; ta metoda opiera się na współpracy i wzajemnym szacunku, a nie wrogości. Gordon nazywa trzeci sposób rozwiązywania problemów metodą „bez porażek”, w której nikt nie zostaje pokonany. Obie strony zwyciężają, ponieważ rozwiązanie ma satysfakcjonować wszystkich. Tą metodą warto rozwiązywać problemy, gdy zawiodły inne rozwiązania. Gdy problem dalej istnieje, warto zastosować metodę 6 kroków. Metoda „bez porażek” (6 kroków) wg Gordona I. Problem zostaje zdefiniowany Dowiadujemy się, co dziecko czuje i czego potrzebuje Dorosły: Myślałam o tym, że pewnie niełatwo jest opuszczać kolegów w trakcie dobrej zabawy. Dziecko: Tak! Jeszcze ciągle muszę pytać wszystkich o czas, a mój zegarek jest ciągle zepsuty. Jest to najważniejszy krok, a jednak zwykle go pomijamy, przechodząc do etapu szukania rozwiązań – często nietrafionych, bo nieznane są prawdziwe przyczyny wystąpienia danego konfliktu. Przejście tego etapu jest jednym z ważniejszych czynników, warunkujących skuteczność metody „bez porażek”. Ważne jest, by wysłuchać dziecko – jak ta sytuacja wygląda z jego punktu widzenia, co jemu sprawia trudność; być może jest to coś, czego my się nie spodziewamy. Starajmy się zrozumieć, jak dziecko się czuje w tej sytuacji – tylko wtedy, gdy wysłuchamy i zrozumiemy jego uczucia, będzie ono zdolne zrozumieć nas. Poza tym, jeśli to dorosły zaczyna od ujawnienia swoich uczuć, niektóre dzieci przyjmują pozycję obronną i zamykają się w sobie. Streśćmy punkt widzenia naszego rozmówcy Dorosły: Och, to może denerwować. Chciałbyś się dobrze bawić i nie przerywać zabawy sobie i innym. Wyraźmy swoje uczucia i potrzeby Dorosły: Jednocześnie niepokoję się, kiedy się spóźniasz. Swoje uczucia wyrażajmy krótko i zwięźle – dzieci wyłączają się, gdy dorosły rozwlekle opisuje swój żal i troskę. II. Propozycja różnych sposobów rozwiązania problemu Zachęćmy dziecko do wspólnej „burzy mózgów” Dorosły: Zastanawiam się, czy gdybyśmy wspólnie pomyśleli, przyszłyby nam do głowy jakieś nowe i bardziej skuteczne sposoby na rozwiązanie tej sytuacji? Zapiszmy wszystkie pomysły, nie oceniając ich Dziecko: Przychodzę do domu później, a ty się o mnie nie niepokoisz. Dorosły (zapisuje): Zapisałem to. Co jeszcze? Dziecko: Nie wiem. Dorosły: Mam pomysł. Mogłabym przychodzić po ciebie na boisko. Dziecko: Nie, to nie jest dobry pomysł. Dorosły: Zapisujemy wszystkie pomysły, a później zdecydujemy, które nam się podobają, a które nie. Jeżeli to możliwe, pozwólmy dziecku pierwszemu przedstawić swoje pomysły – kiedy dorosły zbyt szybko wysuwa swoje propozycje, dziecko często nie jest w stanie niczego samodzielnie wymyślić. Zadanie kluczowe: zapisujemy wszystkie pomysły. Najważniejsze na tym etapie jest powstrzymanie się od oceny czy komentarza na temat któregoś z pomysłów – nagłe przerwanie: „nie, to nie jest dobre” zwykle kończy sprawę i cała robota na nic. Pamiętajmy: bardzo często najbardziej nieprawdopodobne pomysły prowadzą do wspaniałych rozwiązań. III. Ocenia się każde proponowane rozwiązanie Dziecko: Skreśl ten pomysł, że przychodzisz po mnie na boisko. Dorosły: Dobrze, ale też muszę wykreślić „przychodzę do domu później”. Dziecko: Ale pozostaw: „nastawić zegarek”. W tym miejscu poddajemy ocenie każdy z pomysłów, jednak wystrzegajmy się wyrażeń krytycznych typu „to głupi pomysł”. Zamiast tego wyraźmy swoje osobiste zdanie, np.: „Uważam, że to rozwiązanie byłoby niesprawiedliwe wobec mnie”, „To mi się nie podoba”, „To nie zaspokoi moich potrzeb”. IV. Podejmuje się decyzję, które rozwiązanie zostaje przyjęte Wspólnie zadecydujcie, które pomysły się wam nie podobają, które są dobre i jak je wprowadzić w życie Dorosły: A więc, ustaliliśmy do tej pory, że przesunę obiad o 15 minut, wyregulujemy zegarek, a kiedy uprzedzisz mnie wcześniej, to zostawię ci obiad w piekarniku. Dziecko: Podoba mi się to. V. Realizacja rozwiązania Warto opracować plan wprowadzenia w życie końcowej decyzji, odpowiadając na pytania: „Jakie kroki musimy podjąć, aby nasz plan zrealizować?”; „Kto za to będzie odpowiedzialny?”; „Do kiedy musimy to zrobić?”, czyli kto, kiedy i jak? VI. Ocena realizacji Warto za jakiś czas przyjrzeć się, czy przyjęte rozwiązanie sprawdza się, dopytując dzieci, czy nadal zgadzają się z podjętym postanowieniem – czasami podejmują się rozwiązań zbyt trudnych dla siebie. Może być też tak, że to opiekunowie natrafią na jakieś przeszkody, uniemożliwiające dotrzymanie zadań, wynikających z umowy. Dodatkowe wskazówki dotyczące wprowadzania i stosowania metody „bez porażek” • Zanim przystąpimy do rozwiązywania problemów, nastawmy się, by wysłuchać informacji ze strony dziecka i poznać jego uczucia, by formułować jasne sądy i wypowiedzi, a nie przekonywać i namawiać, a także, by rozważyć nowe pomysły; owa zmiana nastawienia, by przestać myśleć o dziecku jak o problemie, który wymaga korekty, jest ważna, a jednocześnie najtrudniejsza – musimy zrezygnować z przekonania, że bycie osobą dorosłą oznacza, że zawsze mamy rację; musimy uwierzyć i zaufać, że dziecko zdolne jest do rozwiązania problemu. • Nigdy nie próbujmy rozwiązywać problemu, gdy mamy mało czasu lub jesteśmy zdenerwowani – aby poradzić sobie z trudnym problemem, potrzebujemy czasu i wewnętrznego spokoju; kiedy jesteśmy w stanie wzburzenia, warto zastosować technikę ochłonięcia*. • To samo dotyczy dziecka – musimy wybrać moment, w którym nie jest zaabsorbowane, zajęte; dziecko może denerwować się czy złościć, że przerywa mu się czynność, co zmniejsza chęć współpracy. • Wyraźnie i konkretnie nazwijmy konflikt, unikając zdań oceniających lub obwiniających dziecko. • Poprzez aktywne słuchanie powinniśmy dotrzeć do właściwego problemu – czasami problemem nie jest to, co najbardziej się rzuca w oczy. • Warto zastosować się do wskazówek dotyczących zaplanowanej dyskusji. • Spróbujmy najpierw wydobyć od dzieci różne rozwiązania, swoje własne propozycje dodajmy później. • Nie oceniajmy żadnego z zaproponowanych rozwiązań, nie okazujmy lekceważenia wobec pomysłów dziecka. • Przyjmijmy tylko takie rozwiązania, które satysfakcjonują zarówno opiekuna, jak i dziecko – oboje muszą zaakceptować wypracowane rozwiązanie. • Nie traktujmy żadnego postanowienia jako ostatecznego czy koniecznego i niemożliwego do zmodyfikowania. • Nie musimy decydować się tylko na jedno rozwiązanie – jeśli jedno się nie sprawdzi –warto sięgnąć po kolejne. • Jeśli nie znajdziemy od razu rozwiązania to znaczy, że trzeba sprawę głębiej przemyśleć, dokładniej zbadać i omówić – dajmy sobie więcej czasu. • Na koniec sprawdźmy, czy wszyscy wiedzą, jakie obowiązki komu przypadają i czy wszyscy są gotowi je wypełnić. • Gdy dziecko łamie ustalenia, wyraźmy stanowczo swój sprzeciw i swoje niezadowolenie; porozmawiajmy z dzieckiem, by sprawdzić, jaka jest przyczyna tego stanu. • Jeżeli plan załamuje się po jakimś czasie, warto ponownie usiąść i sprawdzić, co jest tego przyczyną – może nie doprecyzowaliśmy, kto jest za co odpowiedzialny lub sytuacja uległa zmianie i należy zmienić również nasz plan; zastanówmy się, co zostało źle zrobione i jak to naprawić. • Jeśli rozmowa z dzieckiem jest niemożliwa lub utrudniona, np. dziecko wygłupia się i śmieje, warto napisać liścik, w którym – według 6 kroków – najpierw wczuwamy się w uczucia dziecka, potem piszemy o swoich odczuciach; następnie prosimy je o wymyślenie jakiegoś sposobu na rozwiązanie danego problemu, jednocześnie zapewniając, że sami też coś postaramy się wymyślić; na koniec zachęcamy dziecko do podzielenia się z nami swoimi propozycjami, by zobaczyć, które z nich da się wprowadzić w życie i podpisujemy się. • Warunkiem powodzenia metody „bez porażek” jest efektywna komunikacja – dla jej osiągnięcia dorośli muszą się nastawić na aktywne słuchanie i bardzo wyraźnie nazywać i komunikować, co przeżywają oraz czego sobie życzą poprzez stosowanie komunikatu „ja”. • Szczególnie dzieci przyzwyczajone do przeprowadzania własnej woli będą wyraźnie bronić się przed wciągnięciem w metodę wymagającą również ich udziału, współpracy, zrozumienia potrzeb innych – trudno jest pogodzić się z utratą władzy. • Trzecia metoda wymaga czasu, szczególnie przy początkowym jej wdrażaniu; poza tym niektóre problemy wymagają więcej czasu, jak np. podział obowiązków czy ustalenie pory spoczynku; jednak jeśli zostaną rozwiązane przy użyciu trzeciej metody, zostają rozwiązane praktycznie na zawsze. W dłuższej perspektywie opiekunowie oszczędzają czas, gdyż nie muszą godzinami tłumaczyć, upominać, nadzorować, kontrolować czy wciąż mierzyć się z tymi samymi problemami. • W podobny sposób można zapobiegać problemom, np. określając wspólnie zachowania dopuszczalne na wycieczce. • Nie trzeba pomysłów zapisywać – można o nich powiedzieć, jednak kiedy dziecko widzi, że jego pomysły są zapisywane, czuje, że docenia się jego sposób myślenia, co motywuje go do dalszego twórczego wysiłku. • Dziecko może uczestniczyć w planowaniu takiej umowy od wieku przedszkolnego** – im większy jest jego wkład własny w idee i propozycje, tym chętniej będzie się ich trzymać; jeśli dziecko umie pisać, najlepiej by było, gdyby samo przeniosło to, co zostało umówione, na papier; opiekunowie i dzieci zobowiązują się dotrzymać postanowień umowy – mogą to poświadczyć własnym podpisem, a plan powiesić w widocznym miejscu. * technika ochłonięcia – rodzaj przerwy dla obu stron; w sytuacji gniewu czy zdenerwowania powinniśmy oddzielić się od dziecka, stosując komunikat typu „Myślę, że oboje potrzebujemy trochę czasu, żeby ochłonąć. Porozmawiamy za pięć minut (lub tyle czasu, ile potrzebujesz, aby odzyskać kontrolę)”. Aby zapewnić powodzenie tej techniki w czasie przeznaczonym na ochłonięcie, obie strony powinny przebywać w oddzielnych pomieszczeniach lub przestrzeniach – z dala od siebie. Czas odosobnienia powinien być na tyle długi, aby obie strony zdołały odzyskać kontrolę nad sobą przed przystąpieniem do rozwiązywania problemu. Nie zakładajmy, że skoro my ochłonęliśmy, to dziecko również zdążyło to zrobić. Zanim przystąpimy do rozmowy, zapytajmy dziecko, czy czuje się do niej gotowe. Jeśli sytuacja ponownie się pogorszy, użyjmy techniki ochłonięcia jeszcze raz. Stosujmy ją tak często, jak będzie to potrzebne. ** opiekunowie bardzo małych dzieci, z którymi trudno jest zawrzeć umowę, mogą sporządzić plan dla samych siebie i ustalić w nim, co powinno ulec zmianie; warto wtedy odpowiedzieć sobie na następujące pytania: • Jakie zachowanie musi się zmienić? • Jak często występuje niepożądane zachowanie? – w tym miejscu opisujemy, jak częste, długie i intensywne jest niewłaściwe zachowanie; jest to ważne dla późniejszej oceny, czy dane zachowanie ulega zmianie. • Jakie zastosujemy konsekwencje? Co zrobimy, jak dziecko zachowa się w sposób niepożądany? • Jak zachęcimy podopiecznego do współpracy? • Jak to działa? – tu przyda się prowadzenie dziennika, aby móc dokładnie ocenić postępy dziecka. • Co możemy jeszcze zrobić, żeby nasz plan się powiódł? Plusy metody „bez porażek” • Dziecku zależy na wypełnieniu zobowiązań, jakie wzięło na siebie – rozwiązywanie konfliktów tą metodą zapewnia wyższy stopień motywacji dziecka, by wykonać to, czego się podjęło, ponieważ samo miało udział w rozwiązywaniu problemu. Ta metoda nie daje gwarancji, że dziecko uzgodnione rozwiązania podejmie i wykona, jednak wyraźnie wzrasta prawdopodobieństwo, że je w ogóle wykona. W tej metodzie dorosły ujawnia również postawę zaufania w zdolność dziecka do dotrzymania zobowiązania, co dodatkowo je motywuje. • Istnieje większa szansa znalezienia możliwie najlepszego rozwiązania – bardziej twórczego, skutecznego, zaspokajającego pragnienia zarówno opiekunów, jak i dziecka, na które żadna ze stron oddzielnie by nie wpadła. • Rozwija sprawność myślenia u dzieci. • Mniej wrogości, a więcej zrozumienia w relacjach opiekun-dziecko – każdy konflikt rozwiązany w sposób zadowalający wszystkich zainteresowanych zbliża do siebie opiekunów i dzieci. • Ta metoda nie zmusza opiekunów co ciągłego argumentowania własnego stanowiska – gdy dzieci zgodzą się z jakimś proponowanym rozwiązaniem, najczęściej wykonują to, co zostało wspólnie postanowione. • Likwiduje konieczność stosowania siły – metoda pierwsza i druga stanowią walkę, trzecia natomiast wymaga zupełnie innego nastawienia – opiekunowie i dzieci nie walczą ze sobą, zamiast tego współpracują nad wykonaniem wspólnego zadania. Dzieci nie czują się zmuszone do przeciwstawiania się władzy opiekunów, a ci liczą się z potrzebami swoimi i podopiecznych. • Dociera do istoty problemu – opiekunowie stosujący pierwszą i drugą metodę często tracą szansę odkrycia, co w istocie niepokoi dziecko. W trzeciej metodzie najpierw trzeba określić, na czym polega sam problem, co daje szansę wypracowania takiego rozwiązania, które rozwiąże problem zasadniczy, a nie tylko jego powierzchowne objawy. Bibliografia: Faber A., Mazlish E., Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły. Media Rodzina. Poznań 1992 Faber A., Mazlish E., Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole. Media Rodzina. Poznań 1996. Faber A., Mazlish E., Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci. Twoja droga do szczęśliwej rodziny. Media Rodzina. Poznań 1998. Faber A., Mazlish E., Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały, jak słuchać, żeby z nami rozmawiały. Media Rodzina. Poznań 2005. Gordon T., Wychowanie bez porażek. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1995. Gordon T., Wychowanie bez porażek w praktyce. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1995. Gordon T., Wychowanie bez porażek w szkole. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1995. Kast–Zahn A. Każde dziecko może nauczyć się reguł. Media Rodzina. Poznań 1999. MacKenzie R.J. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić? Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2007.