Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Przedszkolanka (2019) – wilk w owczej skórze
Opracował: Łukasz Rogalski, redaktor, absolwent filmoznawstwa oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej
“The sadness will last forever” to podobno ostatnie słowa wypowiedziane przez Vincenta
Van Gogha przed śmiercią. To też fraza, której echo pobrzmiewa jeszcze przez długie
godziny po zakończonym seansie nowego filmu Sary Colangelo. Jej Przedszkolanka, czyli
amerykański remake Izraelskiej produkcji z 2014 roku, narobił sporego zamieszania podczas
zeszłorocznej edycji festiwalu Sundance, wygrywając reżyserską nagrodę w kategorii
dramatu oraz zapisując swoją obecność nominacją do głównej nagrody jury. Co takiego
udało się zawrzeć w tym obrazie, że pozytywne skojarzenia z zawodem przepełnionym
miłością do dzieci, zastąpione zostają przez permanentny smutek?
Przedszkolanka opowiada historię Lisy Spinelli (Maggie Gyllenhaal), tytułowej nauczycielki
wychowania przedszkolnego z 20-letnim stażem i rzucającym się w oczy poczuciem misji
kształtowania i umacniania w podopiecznych ich najlepszych cech. Jej przepełnione goryczą
życie, polegające na bezskutecznym zachęcaniu swoich, niemal już dorosłych, dzieci do
większego zaangażowania w sferę intelektualną, uczęszczaniu na lekcje poezji, na których jej
twórczość jest stale krytykowana i wspólnych obiadach z mężem Grantem (Michael Chernus)
nie rozumiejącym swojej żony, zostaje ożywione dopiero w momencie, kiedy odkrywa ona
niezwykły talent jednego z swych wychowanków. Jimmy Roy (Parker Sevak) jest 6-letnim
chłopcem, który od czasu do czasu wpada w swoisty trans skutkujący zarecytowaniem
bardzo przenikliwego wiersza, zdecydowanie wykraczającego swą treścią poza świadomość
przeciętnego dziecka. Lisa zaczyna w nim widzieć talent na miarę Mozarta, a Jimmy... jest
przecież tylko 6-letnim chłopcem.
Relacja między przedszkolanką a genialnym dzieckiem to, przedstawiane przez autorkę w
bardzo nieoczywisty sposób, clou całego filmu. Pozornie wyglądająca chęć wyciągnięcia ze
swego podopiecznego drzemiącego w nim potencjału niejednokrotnie ociera się o desperacką
próbę podbudowania własnego ja, nadszarpniętego brakiem własnego talentu, pomimo
ogromnego zainteresowania sztuką. Jimmy, tworząc kolejne mini-arcydzieła, potęguje w
swej nauczycielce zahaczającą o psychozę obsesję, wynikającą po części również z
rozczarowania własnymi dziećmi, zdobywającymi co prawda same piątki w szkole, lecz
kompletnie niepodzielającymi zainteresowań swojej matki. Reżyserka w ukazywaniu postaci
przedszkolanki balansuje na granicy współczucia i przerażenia. Z początku bowiem widz jest
przekonany o szlachetności działań Lisy, jednak im silniej zaznacza ona swą obecność w
życiu młodego człowieka, tym my zaczynamy czuć się mniej komfortowo. Impulsywne
spisywanie wypowiedzianych przez chłopca słów zamienia się w nachodzenie członków jego
rodziny w miejscach pracy, a kończy na przekroczeniu granic, jakie zazwyczaj towarzyszą
relacji uczeń-nauczyciel w sposób łamiący przepisy prawa. Wynikająca z kompleksów
przedszkolanki fascynacja powoduje moralnie wątpliwe zachowania, co prowokuje pytanie o
punkt graniczny, w którym kończy się troska o dziecko, a zaczyna proces kompensowania
własnych braków.
Przedszkolanka to opowieść o uśmierzaniu bólu poprzez obcowanie ze sztuką. Freud w
swoich rozważaniach na ten temat uważał, że – obok używek i religii – jest to jedna z dróg
łagodzących cierpienie. Zdaniem protoplasty psychoanalizy życie ludzkie, w którym brak jest
czynników łagodzących trud istnienia, nieodzownie prowadzi do szaleństwa jednostki. W
filmie Sary Colangelo możemy zauważyć, że szare życie Lisy, pomimo usilnych prób
obcowania ze sztuką, pozostaje pełne bólu i poczucia niezrozumienia. Po części wynika to
niepowodzeń, dostarczanych przez to, co powinno nieść jej ukojenie. Dopiero kiedy znajduje
prawdziwy talent drzemiący w chłopcu, jej droga nabiera sensu. Widzimy jednak, że sztuka
Jimmiego, choć kojąca dla Lisy, niekoniecznie przysługuje się jemu samemu. Bohaterka
walczy jak tygrysica z każdym, kto przejawia choć odrobinę – jej zdaniem – niewłaściwej
postawy wobec Jimmiego. Cierpi na tym jej rodzina, rodzina Jimmiego, ona sama, a w końcu
sam Jimmi. Wrażliwość bohaterki oraz talent chłopca przyjmują u Colangelo status piętna,
dostarczającego niekończącego się cierpienia, wynikającego z niemocy, a tworząca się
relacja między nimi, choć z pozoru symbiotyczna, nieuchronnie zmierza w stronę otchłani.
Do samego końca nie jesteśmy jednak nigdy pewni, co jest słuszne, a co świadczy o
przekroczeniu granic i krzywdzeniu chłopca. Wyjątkowy talent zdaje się bowiem wymagać
wyjątkowego traktowania. Film kończy się w momencie, w którym historia wkracza na dość
niewygodne tory, a wątpliwości w sprawie działań podejmowanych przez Lisę pozostają z
nami jeszcze długo po seansie. Jeżeli sama historia nie jest dość przekonująca, to warto
poświęcić jej uwagę, chociażby ze względu na Maggie Gyllenhaal, niezwykle wiarygodnie
oddającej emocje nauczycielki posuwającej się za daleko, lecz ani na chwilę nie wątpiącej w
słuszność swych działań. Lisa poświęca swą uwagę zjawisku, które większość z nas by
przeoczyła, a które zasługuje na naszą całkowitą uwagę. Pozostaje tylko pytanie, czy jej
altruizm nie jest czasem wilkiem w owczej skórze, a Jimmi – narzędziem w rękach człowieka
pogrążonego w szaleństwie, wynikającego z ciężaru istnienia.