Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Wszyscy wiedzą (2019) – wszystko zostaje w rodzinie
Opracował: Łukasz Rogalski, redaktor, absolwent filmoznawstwa oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej
Asghar Farhadi przyzwyczaił nas już do swojego autorskiego ujęcia społecznej problematyki. Niejednokrotnie udowadniał, że najbardziej interesują go relacje międzyludzkie – problemy, jakich doświadcza człowiek, kiedy wchodzi w interakcje z kimś innym. Humanizm, którym oddychają jego obrazy, zaprowadził go na szczyt twórczej kariery w świecie filmowym. W roku 2017 zdobył najbardziej prestiżową statuetkę w kinematograficznym show-biznesie. Oscar za Klienta spowodował, że w kolejnym filmie porzucił rodzimy Iran, wychodząc poza ściśle określony krąg kulturowy, aby stać się przystępniejszym dla szerszego grona odbiorców.
Akcja filmu Wszyscy wiedzą rozgrywa się w Hiszpanii. Laura (Penélope Cruz) odwiedza swoje rodzime miasteczko, aby uczestniczyć w weselu swojej siostry. Wydarzenie jest oczywiście świetną okazją do świętowania w gronie najbliższych, jednak gorące rytmy zabawy utrzymanej w hiszpańskim duchu zostają rychło przerwane przez zniknięcie jej córki, Irene (Carla Campra). Jest to punkt zapalny historii, tylko z pozoru dotyczącej uprowadzenia, a opowiadającej o dawnych, rodzinnych zaszłościach i chowanych urazach. Farhadiego bowiem nie interesuje to, co powierzchowne, ale to, co przemilczane. Kunszt reżysera możemy obserwować już od samego początku, kiedy podstępnie usypia czujność widza ciepłymi scenami młodzieńczych wybryków Irene, nostalgicznymi rozmowami między Laurą a miłością z dawnych lat, Paco (Javier Bardem) czy w końcu weselną swawolą, odhaczając wszystkie z elementów porządnej imprezy. Urokliwa kapliczka, aromatyczne poletka winogron, małomiasteczkowy styl niespiesznego życia zestawione zostają z ciepłym obrazem szczęścia pary młodej na humorystycznie przedstawionej uroczystości weselnej. Ktoś się spił, nastąpiła przerwa w dostawie prądu, ktoś zniknął. Chciałoby się rzecz – standard. Sprawnie ujęte obrazy sielankowego życia mają jednak tylko uśpić naszą czujność, ponieważ, jak się okazuje, wspomniane zniknięcie nie jest przypadkowe. Od tego momentu twórca zaczyna z powodzeniem budować filmowe napięcie, niejednokrotnie sprawiając, że widz mimowolnie zaciśnie swoje dłonie na kinowym fotelu.
Opis ten mógłby być punktem wyjścia dla kolejnej hollywoodzkiej historii, stawiającej sobie za cel wywołanie w nas pierwotnych emocji – i tym samym – umożliwienie chwilowej ucieczki od rutyny codziennego życia. Niestety tych, którzy szukają w kinie odskoczni od rzeczywistości, rozczaruje zrobienie z tej detektywistycznej łamigłówki jedynie tła, potrzebnego do rozgrzebania rodzinnych tajemnic i zmuszenia bohaterów do konfrontacji z demonami przeszłości. Wraz z kończącym się czasem na zebranie okupu, na jaw wychodzą kolejne chowane urazy, wysnuwane są kolejne podejrzenia, a bohaterowie stawiani są przed kolejnymi problemami moralnymi. Obserwacja zamiatanych pod dywan zatargów sprzed lat oraz tworzących się konfliktów powstałych z aktualnej rozpaczy, nie przybliża nas do poznania tożsamości porywacza ¬– wręcz przeciwnie – wywołuje w nas coraz większą dezorientację.
Farhadi zachowuje swój oryginalny styl i skupia soczewkę kamery na ludziach. Postanawia jednak złapać przy tym w swój twórczy kadr jak najwięcej elementów, które dotykają społecznej problematyki. Szeroki przekrój rodziny i mikrospołeczność miasteczka są do tego idealną okazją. Jednak kłopot z tym, że kolejne ogniska środowiskowej zgryzoty mają tu za zadanie tworzyć jedynie elementy świata przedstawionego. Rzadko cokolwiek wynika z wrzucanych na drogę bohaterów utarczek. Reżyser wydaje się konfrontować swoje postacie z pewnymi zaszłościami, jednocześnie jawnie spychając na margines konflikty powstające na naszych oczach. Równorzędnie twórca podąża za rdzeniem całej historii i pogłębia w nas emocje związane z próbą rozwikłania tajemnicy porwanej nastolatki, co rusz rzucając nam przed nos nieoczywiste tropy. Konia z rzędem temu, kto poprawnie wytypuje oprawcę, lecz owa trudność wcale nie świadczy o umiejętnym rozwijaniu kryminalnego wątku. Historia, choć angażująca, pozostawia nasz śledczy zmysł w niedosycie.
Najnowsze dzieło Farhadiego wydaje się więc kreślone z myślą o każdym typie widza. Ci spragnieni wrażeń powinni czerpać przyjemność z zaciskającej się na szyi bohaterów pętli czasu, a poszukujący humanistycznej zadumy – intelektualnie popychać swój proces myślowy przy pochylaniu się nad pojawiającymi się międzyludzkimi niezręcznościami. W obydwu przypadkach twórca, balansując na granicy gustu każdej z grup, dużo obiecuje, niekoniecznie jednak spełniając oczekiwania jakiejkolwiek z nich. Rozwiązanie zagadki staje się dość rozczarowujące i następuje właściwie samoistnie, a problemy społeczne pojawiają się i znikają, tworząc coś na wzór telenoweli. Największą wartość obraz zyskuje na styku tych dwóch dróg. Czerpiąc z grozy niecodziennej sytuacji, twórca rzuca cień na dotychczasowe życie ludzi, którzy dopiero w obliczu tragedii zaczynają głośno mówić o swoim wnętrzu. Porównując ten obraz niewygodnej szczerości z początkowym, pozornym tylko, szczęściem ukazanym w scenie wesela, reżyser pyta o granice bólu, powodującego osunięcie się masek, zakładanych przez nas na co dzień i podkreśla, jak ekstremalnie nieszczęśliwe wydarzenia mogą wpływać na nasze funkcjonowanie w codzienności. W tej przedstawionej w filmie Wszyscy wiedzą nieszczęście okazuje się wyzwalającym synonimem prawdy.