Dostęp do serwisu wygasł w dniu . Kliknij "wznów dostęp", aby nadal korzystać z bogactwa treści, eksperckiej wiedzy, wzorów, dokumentów i aktualności oświatowych.
Witaj na Platformie MM.
Zaloguj się, aby korzystać z dostępu do zakupionych serwisów.
Możesz również swobodnie przeglądać zasoby Platformy bez logowania, ale tylko w ograniczonej wersji demonstracyjnej.
Chcesz sprawdzić zawartość niezbędników i czasopism? Zyskaj 14 dni pełnego dostępu całkowicie za darmo i bez zobowiązań.
Szczęśliwy Lazzaro (2019) – wskrzeszenie Łazarza
Opracował: Łukasz Rogalski, redaktor, absolwent filmoznawstwa oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej
Za magią filmu Alice Rohrwacher, włoskiej reżyserki Szczęśliwego Lazzaro, który zdobył Złotą Palmę za scenariusz w roku 2018, nie stoi wykorzystywanie współczesnych technologii. Wręcz przeciwnie – jeżeli chodzi o środki filmowe tego obrazu, to niwelowane są one do niezbędnego minimum. To, co magiczne, pochodzi zatem z poetyckiej kreacji samego świata, postaci i ich wzajemnych relacji. To właśnie na styku tych ludzkich i przyziemnych spraw rodzi się prawdziwa, filmowa magia.
Tytułowy Lazzaro (Adriano Tordiolo) jest jednym z członków wiejskiej mikrospołeczności, istniejącej – jak się wydaje – tylko w świadomości jej mieszkańców, miejsca tak odrealnionego, że tylko w nim mógł narodzić się chłopak o złotym sercu. Lazzaro bowiem, niczym biblijny Adam, nie dostrzega fenomenu zła. To podobieństwo potęgowane jest przez niemal bajkowy obraz wioski, osadzonej w skąpanej słońcem Sycylii, gdzie przychodzi mu pracować. Tutaj niestety pojawia się smutna rzeczywistość, ponieważ praca jest właściwie jedynym zajęciem dla wszystkich jej mieszkańców. Wykorzystywani przez markizę Alfonsinę de Lunę (Nicoletta Braschi), zajmują się głównie plantacją tytoniu, a w zamian za swą ciężką pracę nagradzani są powiększającym się długiem, pieczołowicie wyliczanym przez jej wysłannika. Całość nasuwa zatem skojarzenie z estetyką włoskiego neorealizmu, z tym wyjątkiem, że zostaje ona wyzyskana do wyrażenia sprzeciwu wobec ludzkiej nieufności, wrogości i ogólnemu egoizmowi.
Władza/wiedza, pojęcie, o którym swego czasu pisał Michel Foucault, zostaje trafnie zobrazowane w, podzielonym na dwie wyraźne części, filmie Rohrwacher. Wiejska codzienność wydaje się dla jej mieszkańców, pozbawionych świadomości swego położenia, codziennością, która wcale nie musi być tak przytłaczająca, jak mogłoby się nam wydawać. Praca, choć ciężka, nadaje im cel, a mimo braku pieniędzy elementarne dla życia potrzeby zaspokajają, czerpiąc z otaczającej ich natury. Towarzyszący im obraz letniego skwaru rozbija się o chwile wytchnienia łapane na miękkim sianie, a w odpowiedzi na głód przychodzi rozwiązanie w postaci owoców, obficie porastających drzewa. Jednak dopiero uzupełnienie tego obrazu o wiedzę, która przychodzi wraz z właścicielką plantacji, traktującej wieśniaków niczym swoich osobistych niewolników, indoktrynując ich umysły religijnymi kazaniami o pochwale niewiedzy i popłacającym uwielbieniu pracy, uruchamia w nas świadomość beznadziejności ich położenia. Wieczory spędzane na biesiadowaniu jawią się niemal jako utopia w opozycji do tego, z czym przyjdzie im zmierzyć się w drugiej części filmu.
Prawdziwe przygnębienie przychodzi więc dopiero wtedy, kiedy zyskują oni samoświadomość. Wiejskie życie zestawione zostaje tutaj z miejską walką o przetrwanie. Gdy wyobcowane społecznie postaci trafiają do kapitalistycznej współczesności, zostajemy skonfrontowani z problematyką społecznej niesprawiedliwości, kulejącej pomocy socjalnej czy bezduszności systemu bankowego. Miejska rzeczywistość uniemożliwia im dotychczasowe funkcjonowanie, kierując ich nierzadko na drogę drobnej przestępczości. Żyjąc na peryferiach miasta i społeczności, mimo pozornego wyzwolenia, stają się niewolnikami własnego pochodzenia. Dla reżyserki wiedza, choć pozwala na swobodę i władzę nad swym losem, pozyskana przez nieprzygotowanych na jej ciężar ludzi, staje się piętnem, utrudniającym im dotychczasowe funkcjonowanie, ponieważ zawsze tę prawdziwą władzę dzierżą ludzie o wiedzy od nich większej.
Mimo zmian, które następują na ekranie, Lazzaro funkcjonuje poza przedstawianą czasoprzestrzenią. Żeby nie zdradzać za wiele, warto zaznaczyć, że imię nie jest przypadkowe i postać głównego bohatera ukazana zostaje w sposób symboliczny, zakorzeniony w Nowym Testamencie, dzięki czemu historia wioski Inviolata nabiera religijnego znaczenia. Sama nazwa nawiązuje do XI-wiecznej pieśni o niepokalaności Maryi. Co więcej, w filmie wielokrotnie poruszane są kwestie postaci świętych, jak chociażby św. Marty, patronki zapracowanych. Mimo szacunku dla postaci znanych z Pisma Świętego, bohaterowie filmu nie dostrzegają prawdziwej dobroci drugiego człowieka. Zapatrzeni we wzorce znane z Biblii nie potrafią docenić piękna jawiącego się w postaci Lazzaro. On sam stawiany jest bowiem w sytuacjach uwypuklających ludzką niegodziwość, której zdaje się do siebie nie dopuszczać. Jego dobroduszna postawa, chęć pomocy i pracowitość powodują, że jest on kreowany na kolejnego świętego, a metafizyczne elementy obrazu kreślą wręcz podobieństwo do Mesjasza. Jedyną postacią, która wyrywa się z marazmu smutnej codzienności i ma świadomość niezwykłości Lazzaro jest jego znajoma Antonia (Alba Rohrwacher). To wszystko sprawia, że przedstawiona historia staje się przypowieścią o niesprawiedliwości dzisiejszego świata i zepsuciu towarzyszącemu rozwojowi cywilizacji.
Szczęśliwy Lazzaro to ciekawe porównanie prostego życia wiejskiej społeczności z wielkomiejskim obrazem nierówności społecznej. Film prowokuje do postawienia pytania o celowość i sensowność postępu, a także ostrzega o zagrożeniach z nim związanych. Święci znani z tradycji chrześcijańskiej stają się archaiczną pieśnią przeszłości, podawaną w wątpliwość przez to, co ludzkie. Uciekając się do metafizycznych środków przekazu, reżyserka kreśli obraz człowieka dobrodusznego, dla którego wydaje się nie być już miejsca we współczesnym świecie.