Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

Alicja po właściwej stronie lustra Opracował: dr Marek Kaczmarzyk Dlaczego uśmiechamy się, widząc śmiejących się ludzi? Dlaczego znudzenie i obojętność innych sprawia, że sami tracimy zainteresowanie? Dlaczego na widok płaczącego dziecka do naszych oczu napływają łzy? W takich sytuacjach uaktywniają się neurony lustrzane, które są odpowiedzialne za odczuwanie empatii. Nasze mózgi ewoluowały w warunkach życia społecznego, w których podstawową kompetencją jest zdolność do wymiany informacji z innymi ludźmi. W wyniku silnej presji selekcyjnej w stronę rozwiązań kolektywnych powstał mózg, który ma sens właściwie wyłącznie w warunkach kontaktu z innymi ludzkimi mózgami. Informacja na temat bliźnich jest dla nas najważniejsza. Aparat poznawczy, którym dysponujemy, jest szczególnie wrażliwy na kontakt z innymi osobami. Ich obecność jest wpisana w strukturę środowiska, a także w strukturę naszych mózgów od samego początku naszego osobniczego istnienia. Szczególnym tego dowodem jest reakcja na widok twarzy. Okazało się, że już kilkudniowe niemowlę zdolne jest do specyficznej reakcji, kiedy obserwuje twarz. Neurobiolodzy zlokalizowali ośrodki mózgu wybiórczo reagujące na percepty w postaci twarzy. Twarz – wizytówka umysłu Zarządzanie ruchem mięśni twarzy okazuje się na tyle ważne, że obszary ruchowe kory mózgowej wydają się poświęcać szczególnie dużo energii na precyzyjne sterowanie tą częścią naszego ciała. W ruchy twarzy zaangażowana jest znacznie większa liczba neuronów, niż mogłoby to wynikać z rozmiarów tej struktury. W rezultacie precyzja ruchów jest w tym obszarze naszego ciała wyjątkowa. I nic dziwnego, skoro mięśnie mimiczne muszą być zdolne do wytwarzania wszystkich min i grymasów, jakie tylko można sobie wyobrazić. To właśnie tutaj najlepiej widoczne są wszystkie nasze nastroje, lęki, radości i smutki. Twarz jest wizytówką umysłu, źródłem informacji o wewnętrznych stanach swojego właściciela. Dostęp do informacji na ten temat okazał się w naszej przystosowawczej przeszłości bardzo korzystny. Świadomość nastrojów, poziomu zdenerwowania, pobudzenia, strachu czy agresji stanowi cenne uzupełnienie wiedzy obserwatora. Radość, którą obserwujemy na twarzy znajomego na widok osoby nieznajomej, upewnia nas, że nie będzie ona dla nas niebezpieczna. Ta konkretna informacja nie pochodzi z naszego bezpośredniego doświadczenia, będzie jednak miała wpływ na nasze zachowanie. Zaangażowanie i zainteresowanie, jakie okazują osoby w naszym otoczeniu, sprawiają, że sami zaczynamy zdradzać zainteresowanie, nawet jeśli początkowo byliśmy sceptyczni. Podobnie działa znudzenie lub obojętność u innych – u nas także wywołuje brak zainteresowania. Społeczne znaczenie tych faktów jest oczywiste, a powszechność ich występowania skłania do traktowania ich w kategorii cech gatunkowych. Oznacza to, że nasze zainteresowanie innymi ludźmi powinno mieć głębokie korzenie. Empatia Odkrycie biologicznego podłoża empatii nastąpiło stosunkowo niedawno, a zawdzięczamy je grupie włoskich badaczy pracujących w Padwie pod kierunkiem prof. Giacomo Rizzolattiego. W czasie badań neuronów kory ruchowej makaków japońskich (to te sympatyczne, sprytne małpy, które spędzają szczególnie mroźne zimowe dni w gorących wulkanicznych źródłach) badaczom udało się zlokalizować pojedyncze neurony, które były aktywne, kiedy zwierzę wykonywało określony ruch, a pozostawały nieaktywne przy wykonywaniu innych, nawet bardzo zbliżonych ruchów. Takie „neurony od konkretnej roboty”. Nieco przypadkiem grupa Rizzolattiego odkryła jednak coś, co kazało jej zmienić profil badań. Otóż wyspecjalizowane neurony ulegały pobudzeniu także wtedy, kiedy posiadająca je małpa obserwowała określony ruch u innej małpy, a nawet jej ludzkiego opiekuna. Pozornie odkrycie to nie wydaje się specjalnie spektakularne, mimo to jego znaczenie trudno przecenić, jeśli uzmysłowimy sobie potencjalną moc płynących z niego wniosków. Dlaczego siedząc w wygodnym fotelu, chronimy dłoń, widząc na ekranie telewizora scenę filmu, w której ktoś traci palce? Dlaczego uśmiechamy się na widok śmiejących się z czegoś ludzi? Dlaczego wreszcie jedni nauczyciele prowokują do intelektualnego wysiłku, inni zaś wywołują zniechęcenie, zanim jeszcze na dobre rozpocznie się lekcja? Zgodnie z teorią znaczenia neuronów lustrzanych uśmiech widoczny na czyjejś twarzy wywołuje w mózgu obserwatora sekwencje pobudzeń podobne do tych, które mają tam miejsce, kiedy on sam się uśmiecha. Podobnie obserwacja objawów bólu czy zniechęcenia spowoduje pojawienie się ich neurologicznych ekwiwalentów u obserwatora. Nuda bijąca od kogoś, kto ma coś do powiedzenia, wywołuje nudę u słuchaczy, ponieważ wytwarza się ona dosłownie w naszych mózgach. Jeśli chcemy zachęcić kogoś do działania, najpierw sami naszym gestem, sposobem mówienia i działaniem musimy sprawiać wrażenie zaangażowanych. I nie chodzi tu jedynie o społecznie rozumianą wiarygodność (choć oczywiście nie można odmówić jej znaczenia). Poza nią posiadamy bowiem biologiczny fundament decydujący o naszych szansach bycia wiarygodnym dla odbiorcy. Rola szkoły Szkoła, podobnie jak każde inne miejsce, w którym przebywają ludzie w swoim towarzystwie, jest skomplikowanym systemem wzajemnych relacji. Ciągłym, wielostronnym i wielowymiarowym procesem złożonym z lustrzanych wymian zachodzących na różnych poziomach doświadczania obecności drugiego człowieka. Środowisko szkoły jest jednak miejscem o szczególnym znaczeniu ze względu na funkcję, jaką spełnia w naszym życiu. Spojrzenie na nią z uwzględnieniem neurobiologicznego podłoża empatii, jakim jest mechanizm oparty na neuronach lustrzanych Rizzolattiego, ujawnia nowy obszar szkolnych znaczeń. Odsłania także nowy rodzaj odpowiedzialności i odmienną perspektywę dydaktyczną. Oczywiście nauczyciel/wychowawca nie jest jedynie źródłem bodźców dla ucznia. Sam również odbiera bodźce o charakterze lustrzanym. Nawet przekonany do swojej roli nauczyciel, zaangażowany i kompetentny, staje przed nie lada wyzwaniem, widząc przed sobą kilkanaście niechętnych lub nadąsanych twarzy. Pokonanie automatycznej reakcji lustrzanej będzie wymagać sporo wysiłku i ogromnej emocjonalnej samodyscypliny. Jest to jednak możliwe, zwłaszcza jeśli sam nauczyciel rozumie zjawisko, z którym ma do czynienia. Taka jest najistotniejsza rola neuronauk w dyskursie dydaktycznym. Odkrycia neurobiologów nie zmieniają rzeczywistości, nie podpowiadają gotowych rozwiązań, których tak często oczekujemy, są natomiast przydatnym narzędziem interpretacji zjawisk, ułatwiają ich zrozumienie i dotarcie do sedna problemu. Znaczące odkrycia Mechanizmy lustrzane odkryte u makaków są w przypadku naszego gatunku fundamentem znacznie większej budowli. Okazało się, że ośrodki mózgu związane z planowaniem i wykonywaniem ruchów pokrywają się w pewnej części z tymi, które odpowiadają u ludzi za przetwarzanie mowy/języka. Związki motoryki (ruchów ciała) i mowy znane są od dawna, a widać je najlepiej na przykładzie gestykulacji, która – w takiej czy innej formie – towarzyszy prawie każdej wypowiedzi. Co ciekawe, gestykulujemy nawet wtedy, kiedy wiemy, że słuchacz wcale nas nie widzi. Wystarczy przyjrzeć się sobie w czasie rozmowy telefonicznej. Gestykulują również osoby niewidome i to nawet wtedy, kiedy wiedzą, że ich rozmówcy także nie widzą. Odkryto, że poszczególne części mowy aktywują nieprzypadkowe rejony mózgu słuchaczy. Przykładowo, czasowniki uaktywniają części kory związane z ruchem, a przymiotniki dotyczące atrybutów obrazu – korę potyliczną odbierającą bodźce wzrokowe. Wiele wskazuje na to, że język jest specyficznie ludzką „nakładką” na mechanizmy lustrzane naszych przodków. Człowiek nie musi obserwować innych ludzi, żeby jego mózg wykazywał aktywność adekwatną do ich wewnętrznych stanów – wystarczy usłyszeć opowieść albo przeczytać książkę. Taki efekt wykazało badanie S.G. Bernsa i jego współpracowników, przeprowadzone w 2013 r. w Uniwersytecie Emory w Atlancie. Grupa ochotników spędziła kilka dni na czytaniu jednej z powieści historycznych Roberta Harrisa. Czytali wieczorami, a rano ich mózgi poddawano skanowaniu przy użyciu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Wyniki wskazały podwyższoną aktywność w korze skroniowej lewej półkuli, która jest aktywna w trakcie czytania i przetwarzania mowy. Warto zwrócić uwagę, że aktywność tych obszarów wykazano 12 godzin po zakończeniu lektury. Mózgi badanych nadal pracowały nad tekstem! Poza tym zaobserwowano aktywność obszarów odpowiedzialnych za odczuwanie bólu, dotyku i temperatury, a także planowanie i wykonywanie ruchów. Ciekawe, że w tej części kory mózgowej (kora czuciowo-ruchowa) znajdują się też liczne neurony lustrzane. W neurologicznym znaczeniu podczas czytania w naszych mózgach dzieje się zatem mniej więcej to, co w czasie przeżywania konkretnych wydarzeń. Dzięki temu możemy przejmować doświadczenia. W pewnym sensie przeżywamy życie tych, o których czytamy. Czynności te są więc dla nas sposobem gromadzenia doświadczeń podobnych do tych, jakie daje bezpośrednie przeżywanie zdarzeń. Nasze mózgi przechowują je w postaci śladów pamięciowych (engramów pamięciowych), a ich wpływ na nasze zachowanie w przyszłości jest bardzo podobny do wpływu autentycznych wydarzeń z naszej przeszłości. Tłumaczy to, przynajmniej częściowo, atrakcyjność i skuteczność takich metod dydaktycznych jak analiza przypadku czy storytelling, ale przede wszystkim wyjaśnia (na poziomie neurobiologicznym oczywiście) mechanizm uczestnictwa w kulturze. Im głębiej wnikniemy w przekaz, im częściej będziemy z niego korzystać, tym bogatsze będzie nasze doświadczenie, bardziej różnorodne, a nasze kompetencje będą bezpieczniejsze w odniesieniu do przyszłości. Nauczyciel, wychowawca, rodzic – każdy człowiek dbający o kontakt dziecka z wartościową książką, sztuką teatralną, filmem czy grą – zapewnia podopiecznemu źródło bodźców pozwalających na odczuwanie stanów wewnętrznych i gromadzenie doświadczeń. Proces edukacji jest z tej perspektywy procesem prowadzącym do tworzenia warunków sprzyjających każdego rodzaju wymianie. Odbywa się ona bowiem na wielu poziomach naszej aktywności. Nawet samo biologiczne podłoże procesów wymiany pozwala wyróżnić ich kilka, ponieważ jednak ośrodkiem naszego świata, rozumienia rzeczywistości i naszego w niej miejsca jest i pozostanie człowiek, musimy rozumieć znaczenie wzajemnych oddziaływań na siebie wszystkich uczestniczących w tym procesie ludzi. Specjaliści różnych dziedzin wskazywali na to od zawsze. Neurobiologia dodała jedynie do zrozumienia tego fenomenu swój specyficzny punkt widzenia. Istotą edukacji jest relacja zaangażowanych w ten proces ludzi. W relacjach między nimi szukać należy sposobów na jego doskonalenie. Część uwarunkowań tych relacji związanych jest z naszym gatunkowym bagażem – fundamentem, którego solidność warto zauważać i wykorzystywać w budowaniu wyższych pięter budowli. Bibliografia: • K. Asbury, R. Plomin, Geny i edukacja, Warszawa 2016. • J. Bauer, Empatia. Co potrafią neurony lustrzane, Warszawa 2008. • S.G. Berns, K. Blaine, M.J. Piretula, B.E. Pye, Short – long – term effects of a novel on connectivity in the brain. „Brain Connectivity” 2013, 3 (6), s. 590–600. • L. Cattaneo, G. Rizzolatti, The Mirror Neuron System. „Arch. Neurol.” 2009, 66 (5) s. 557–560. • E. Goldberg, Jak umysł rośnie w siłę, gdy mózg się starzeje, Warszawa 2014.