Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

OPUBLIKOWANO: 13 KWIETNIA 2018

 

Gdy tracimy kontrolę nad emocjami...

 

Opracowała: Magdalena Widłak-­Langer, psycholog, trener umiejętności społecznych, praktyk terapii dr. Edwarda Bacha

 

W pracy na kierowniczych stanowiskach sytuacje trudne są niemal codziennością. Mogą rodzić wiele przykrych emocji, takich jak złość, lęk czy bezsilność. Kiedy dodatkowo przeżywamy stres, kłopoty w życiu prywatnym czy po prostu jesteśmy zmęczeni, bardzo łatwo dać się ponieść własnym emocjom.

 

Emocje są konstruktem trudnym do zrozumienia – choć nienamacalne i nieuchwytne, często popychają do czynów, których się później żałuje. Bywa, że o podjętych w przeszłości działaniach mówimy, że „nie byliśmy wtedy sobą”. To pokazuje, jak ważne w życiu człowieka są emocje. Nie należy ich bagatelizować i warto wiedzieć, jak powstają i jak to się dzieje, że w funkcjonowaniu człowieka są aż tak istotne.

 

Emocje w praktyce

 

W sytuacji, która nie jest oczywista, jak np. hałas dochodzący z łazienki, kiedy pozostałych mieszkańców nie ma w domu, funkcjonowanie ciała nierzadko ulega zmianie. Praca serca i oddech mogą przyspieszyć, a na skórze może pojawić się tzw. gęsia skórka. Wszystkie te sygnały poprzez rdzeń kręgowy docierają do pnia mózgu i układu limbicznego, które reagują w określony sposób, alarmując, że dzieje się coś złego. Układ limbiczny podsuwa dwa rozwiązania: ucieczka albo walka, a ostateczna decyzja podejmowana jest w płatach przedczołowych. Jeżeli niepokojące hałasy zostaną uznane np. za niewłaściwe działanie pieca gazowego, nastąpi stłumienie reakcji strachu i uspokojenie. Jeśli jednak hałas będzie zinterpretowany jako coś, co zagraża życiu lub zdrowiu, reakcja strachu się pogłębi.

 

Jest to jeden ze scenariuszy. Inny jest taki, że pojawiające się w „niższych” strukturach mózgu reakcje są tak silne, że płaty przedczołowe zostają niejako „odcięte” od mózgu, tracąc z nim kontakt. W takim układzie dochodzi do utraty kontroli nad emocjami.

 

Zdarza się również, że przyczyną powstawania przesadnych reakcji emocjonalnych są pojawiające się myśli. Trudność polega na tym, że czasami pojawiają się one poza świadomością. Przyczyny ich powstawania mogą być bardzo różne – choćby wydarzenia z okresu dzieciństwa lub pierwsze ważne doświadczenia z ludźmi. W sytuacjach związanych z pracą, kiedy np. na skutek lekceważącej postawy pracownika podczas rozmowy przeżywamy wybuch emocjonalny, warto zastanowić się, jakie myśli się za tym kryją. Być może przypominają nam się rozmowy na gruncie rodzinnym, kiedy nie jesteśmy słuchani z uwagą i traktowani poważnie? W takiej sytuacji płaty przedczołowe kierują informacje o zagrożeniu do „niższych” struktur mózgu, a ten w odpowiedzi uruchamia reakcję emocjonalną.

 

Akceptacja

 

Kiedy już przysłowiowe mleko się rozleje, najlepiej się z tym pogodzić. Oczywiście konieczne jest wyciągnięcie wniosków i zastanowienie się, co robić, by w przyszłości niepożądana sytuacja się nie powtórzyła, co zostanie omówione w dalszej części tekstu. Akceptacja zaistniałej sytuacji, tak jak w przypadku utraty bliskiej osoby, zatrudnienia czy zdrowia, to pierwszy konieczny krok w pracy nad zmianami, nawet jeśli zdarzyło nam się zachować niestandardowo czy w sposób powszechnie krytykowany. Bez niej trudno będzie skierować swoją uwagę na cokolwiek innego. Zaakceptowanie sytuacji, w której się znajdziemy, oznacza podejście do niej na zasadzie „stało się i nie da się tego cofnąć”.

 

Komunikat „ja”

 

Często dopiero wtedy, kiedy nastąpi wybuch emocjonalny, uświadamiamy sobie, co zrobiliśmy czy powiedzieliśmy. Bardzo istotne jest wówczas, by przekazać osobie, która doświadczyła naszej gwałtownej reakcji, konkretny komunikat, że jesteśmy świadomi własnego błędu. Nie bez znaczenia jest też informacja o powodzie reakcji. Dzięki wiedzy, z czego wynikało nasze emocjonalne zachowanie, drugiej osobie łatwiej jest nas zrozumieć, wczuć się w nasze emocje. Ponadto – jak ujawniają badania przeprowadzone na Stanford University – owo zrozumienie przyczyny naszej złości sprawia, że jej odbiorca sam w mniejszym stopniu odczuwa gniew.