Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

OPUBLIKOWANO: 15 STYCZNIA 2016

 

Kryzys w rodzinie

 

Opracowały: Beata Banasiak, Agnieszka Młynarczyk, psycholożki z poradni psychologiczno-pedagogicznej

 

W ocenie rozwoju dziecka zbyt często zapominamy o tym, że jest ono nieodłącznie związane z bliskimi mu osobami, które je wychowują. Poznanie sytuacji rodzinnej malucha to nierzadko klucz do zrozumienia jego problemów.

 

Dla funkcjonowania dziecka kolosalne znaczenie ma jego najbliższe otoczenie wraz z całokształtem swoich cech i uwarunkowań – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Historia Tomka, którą tu przedstawiamy, pozwoli nam zobrazować, że pewne zdarzenia w życiu rodziny mają działanie długofalowe, wpływając na rozwój dziecka.

 

Historia Tomka – początki

 

Mama chłopca zgłosiła się z nim po raz pierwszy do psychologa w poradni, kiedy miał pięć i pół roku i uczęszczał do przedszkola od trzech lat. Poprosiła – po pierwsze – o ocenę poziomu rozwoju syna, gdyż była bardzo zaniepokojona sygnałami otrzymywanymi z przedszkola, ale też swoimi obserwacjami. Po drugie, zależało jej na zbadaniu wpływu bardzo trudnej sytuacji rodziny na funkcjonowanie Tomka.

 

Jego rodzice znali się jeszcze z czasów liceum, wkrótce po maturze postanowili się pobrać i zaraz po ślubie rozpoczęli starania o dziecko. Niestety nie było to łatwe. Po trzech poronieniach z kolejnej ciąży urodził się Tomek. Jego mama miała wtedy 24 lata, a tata 26. Narodziny zdrowego dziecka były dla nich wielką radością, ale wcześniejsze trudne przeżycia odcisnęły na nich swoje piętno. Mama przyznała, że byli bardzo nadopiekuńczy, praktycznie nie rozstawali się z synem ani na minutę. Nigdy nie zgodzili się, by ktoś inny (dziadkowie, niania) zaopiekował się dzieckiem.

 

Niestety Tomek zaczął bardzo dużo chorować. Były to niekończące się przeziębienia oraz bardzo częste, ciężko przebiegające anginy. W pierwszym roku życia dwa razy przebywał w szpitalu, raz z powodu ciężkiego zapalenia migdałków, a drugi raz po utracie przytomności i drgawkach spowodowanych gorączką. Dość szybko okazało się, że ma uczulenie na mleko, później doszły inne problemy alergiczne, zdiagnozowano astmę, Tomek zaczął przyjmować na stałe leki. W efekcie nadopiekuńczość rodziców nasiliła się, a decyzja o podjęciu przez mamę pracy została odłożona „na przyszłość”, kiedy sytuacja rodziny się ustabilizuje.

 

Poza problemami zdrowotnymi Tomek rozwijał się prawidłowo. Był dzieckiem bardzo pogodnym, łatwo nawiązującym kontakt z otoczeniem. Dość szybko zaczął chodzić i mówić, zadziwiał czasami rodzinę swoimi trafnymi uwagami.

 

Choroba taty

 

Kiedy Tomek miał trzy lata, jego tata przeszedł poważny wylew, po którym przez pewien czas był prawie całkowicie sparaliżowany. Mimo rehabilitacji nie wrócił do pełni sił ani pod względem fizycznym, ani umysłowym. Następstwem wylewu była też częściowa utrata mowy, jej zniekształcenie oraz epilepsja.

 

Tomek był świadkiem kilku poważnych ataków padaczki taty. Mama z jednej strony starała się zanadto nie obciążać go wiedzą na temat choroby taty, z drugiej natomiast miała świadomość, że od czasu wypadku mąż stał się wręcz inną osobą, co miało ogromny wpływ na Tomka. Sama została postawiona przed koniecznością sprostania temu wszystkiemu, co na nią spadło (opieka nad synem, konieczność niemal natychmiastowego znalezienia pracy, a zarazem niemożność pracowania ze względu na opiekę nad mężem, zapewnienie środków materialnych na utrzymanie rodziny i rehabilitację). To sprawiło, że stała się wyczerpana, nerwowa, krzykliwa i bardzo samotna. Pojawiły się nieznane jej wcześniej stany lękowe, budzenie się w nocy, ataki paniki.

 

Mama nie mówiła wychowawcom w przedszkolu o ich sytuacji domowej. Zapytana dlaczego, nie umiała odpowiedzieć.

 

Trudności chłopca

 

Mama oceniła Tomka jako raczej „przeciętnego”, jeśli chodzi o zdolności, ale przyznała, że chłopiec ma poważne trudności z koncentracją uwagi. Czasem wydawało się, jakby żył w innym świecie, ale też czegoś się bał, wręcz nie chciał się uczyć, poznawać nowych rzeczy.

 

Tomek nie lubił zostawać sam w pokoju, w nocy przychodził spać do rodziców. Chłopiec był bardzo bojaźliwy, często przybiegał sprawdzić, czy mama jest w pobliżu, bawiąc się w swoim pokoju, co chwilę wołał ją, by się upewnić, że jest na miejscu. Wiele razy zadawał te same pytania, wszystkie one dotyczyły osoby i obecności mamy („Wychodzisz?”, „Co robisz?”, „Musisz dzisiaj iść do sklepu?”, „Jesteś?”, „Czy ty umrzesz, mamo?”).

 

Mama wolałaby, by Tomek był bardziej śmiały, zachęcała go do wychodzenia na plac zabaw, do kontaktów z rówieśnikami, ale odmawiał. Po wielu namowach udało się w końcu nakłonić go do wyjścia przed blok, na plac zabaw, ale przebywał tam bardzo krótko i kosztowało go to wiele wysiłku, więc po dwóch razach nie chciał więcej próbować. Mama zdawała sobie sprawę z tego, że w pewnej mierze oboje z tatą Tomka sami na to „zapracowali”, ponieważ w pierwszych trzech latach życia syna zawsze z nim byli, chronili go przed wszystkim, nawet nie pozwalali mu zostać u dziadków.