Bezpłatna aplikacja na komputer – MM News... i jestem na bieżąco! Sprawdzam

OPUBLIKOWANO: WRZESIEŃ 2011

ZAKTUALIZOWANO: PAŹDZIERNIK 2014


Nieodbieranie dziecka na czas ze żłobka


Opracowała: Agnieszka Sakowicz, dyrektor przedszkola niepublicznego


Podstawa prawna:


  • Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.).


Spóźniający się rodzice są istną zmorą żłobków. Jest ona niestety wyjątkowo trudna do opanowania, ponieważ prawo oświatowe nie oferuje żadnych gotowych rozwiązań. Mowa w nim jedynie o nieodebranych dzieciach lub też nietrzeźwych opiekunach. W takich przypadkach dyrektor placówki ma w rękach konkretne narzędzia i obowiązek kierowania się jasno określonymi procedurami. Co jednak zrobić z rodzicami, którzy nieustannie wpadają po swoje pociechy po czasie? Gdzie przebiega granica między spóźnieniem a nieodebraniem malucha?


W obliczu braku jednoznacznie sprecyzowanych prawnych rozwiązań obowiązek ustalenia zasad w tym zakresie spoczywa na dyrektorze placówki. To do niego należy decyzja, czy i jak długo każde czekać swoim pracownikom. On również ustala, czy w ogóle wypowie rodzicom na tym polu wojnę, czy raczej przemilczy temat, uznając, że są oni jego klientami. Nie wolno bowiem zapominać, że w żłobkach niepublicznych kierujący placówką często musi mierzyć się z opinią, że rodzice płacą przecież za opiekę…


Rozmaite postawy, rozmaite przyczyny


Spóźniający się rodzice przyjmują różne postawy. Byłoby najlepiej, gdyby każdy z nich poczuwał się do odpowiedzialności, nie pojawiał się na czas tylko w sytuacjach losowych, całkowicie od niego niezależnych, i na końcu mówił nauczycielowi oraz dziecku: „przepraszam”. Rzeczywistość bywa niestety bardziej prozaiczna.


Są opiekunowie, którzy notorycznie wpadają do żłobka po czasie, znajdując milion wymówek – „bo autobus”, „bo korki”, „bo szef” itd. Nie rozumieją, że ich postawa to brak szacunku zarówno dla pracowników żłobka, jak i własnego dziecka. Inni z kolei nawet się nie tłumaczą ani nie czują skruchy, bo przecież „pani poczeka”. Kolejni nie widzą problemu, jeżeli zdarzy się to raz na jakiś czas. Nikt natomiast nie bierze pod uwagę, że jeśli każdemu da się takie przyzwolenie, to – biorąc pod uwagę liczbę dzieci – opiekunów w żłobkach czekają wówczas codzienne nadgodziny. Tak czy owak dla dyrektora i pracowników to problem, który muszą rozwiązać. Orężem w walce może stać się przede wszystkim statut.


Spóźnienie a nieodebranie